No cóż, nie lubię tego, no ale blog zostaje zawieszony. Nie wiem do kiedy, ale wiem, że do puki nie będę miała niczego napisanego. Można mnie zabić, ale no niestety nie mam pomysłów na tego bloga. Może to wina zmiany otoczenia i szybkiego przeskoku w edukacji... Może. Ale jeśli ktoś będzie chciał czytać to co piszę to zapraszam na " There's no need to tell anyone....We'll be half way to anywhere..."
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji ;*
27 lip 2014
30 cze 2014
Boyfriend?
* Jedna z piosenek, które podobają się memu kuzynowi. Co o niej sądzicie??
[ Mugi ]
Szłam z Kojim w
stronę jego domu. Musieliśmy poćwiczyć naszą solówkę. Dawno nie tańczyłam.
- Mugi co tam u Nae?
- Dobrze. Dziś jest u swojego chłopaka.- uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił.
- To świetnie. Cieszę się iż wróciłaś. Nie wiesz nawet jak dziewczyny to przeżywały. A ja nie miałem swojej uroczej partnerki!- zaśmiałam się.
- Ale miałeś Tokio. A właśnie! Jak tam w waszym raju?
- A niby co miałoby być? Jest cudownie. A w szczególności w łóżku…
- Dobra czaję.- przerwałam mu. Jeszcze nie chce słyszeć jak wygląda seks w wykonaniu gejów. Chodź nie powinnam tak na nich mówić.
- Uważaj!- chwycił mnie w pasie i uniósł do góry. Ktoś jechał motorem i o mało co by na mnie nie wjechał.- Nic ci nie jest?- spytał stawiając mnie na ziemi.
- Nic a nic. Dzięki Koji-kun.
- Mugi-chan?
- Asaki-kun! Dzień dobry!- uśmiechnęłam się do niego. Jego szare włosy jak zawsze były w nieładzie.
- Co ty wyprawiasz?! Tak sobie łazić po ulicy!? A co jeśli coś by ci się stało!?
- Ale nic mi nie jest. Był ze mną mój przyjaciel Koji.
- Cześć. Mu musimy iść. Mamy niecałe dwie godziny przed spotkaniem. Musimy się przygotować.
- Racja Koji. Do zobaczenia Asaki! Jedzenie jest w lodówce, wrócę późno!
- Mugi co tam u Nae?
- Dobrze. Dziś jest u swojego chłopaka.- uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił.
- To świetnie. Cieszę się iż wróciłaś. Nie wiesz nawet jak dziewczyny to przeżywały. A ja nie miałem swojej uroczej partnerki!- zaśmiałam się.
- Ale miałeś Tokio. A właśnie! Jak tam w waszym raju?
- A niby co miałoby być? Jest cudownie. A w szczególności w łóżku…
- Dobra czaję.- przerwałam mu. Jeszcze nie chce słyszeć jak wygląda seks w wykonaniu gejów. Chodź nie powinnam tak na nich mówić.
- Uważaj!- chwycił mnie w pasie i uniósł do góry. Ktoś jechał motorem i o mało co by na mnie nie wjechał.- Nic ci nie jest?- spytał stawiając mnie na ziemi.
- Nic a nic. Dzięki Koji-kun.
- Mugi-chan?
- Asaki-kun! Dzień dobry!- uśmiechnęłam się do niego. Jego szare włosy jak zawsze były w nieładzie.
- Co ty wyprawiasz?! Tak sobie łazić po ulicy!? A co jeśli coś by ci się stało!?
- Ale nic mi nie jest. Był ze mną mój przyjaciel Koji.
- Cześć. Mu musimy iść. Mamy niecałe dwie godziny przed spotkaniem. Musimy się przygotować.
- Racja Koji. Do zobaczenia Asaki! Jedzenie jest w lodówce, wrócę późno!
[ Anna ]
Po raz kolejny
poczułam dłonie Tokio na swoim brzuchu. Myślami byłam przy danej Mei obietnicy.
Został mi jeszcze tydzień na znalezienie chłopaka. Nie mogę o to poprosić
Tokio, będzie się ze mnie śmiał…. Upadłam a wraz ze mną on.
- Coś nie tak?- spytał podnosząc naszą dwójkę. Trzymałam się jego karku a jego dłoń poruszała moją prawą nogą do tyłu.
- Taa….
- Powiesz mi? Obiecuję iż nie będę się śmiał.
- Na pewno?
- Przyrzekam. No to mów.- wygiął mnie do tyłu a ja widziałam nasze odbicie w lustrze. Większość osób bierze nas za parę, chodź nią nie jesteśmy. Jednak on był z Kojim i razem tworzyli piękną parę.
- Obiecałam w moje urodziny Mei, że znajdę w ciągu dwóch tygodni chłopaka a ona miała porozmawiać z Yamato na temat jego modelingu. Ona to zrobiła a mi został tydzień do wykonania swojej obietnicy…- gwałtownie przyciągnął mnie do siebie także nasze twarze dzieliły milimetry.
- I to wszystko?
- No tak…- puścił mnie, by po chwili unieść mnie do góry, kiedy robiłam szpagat.
- Cóż ja uważam iż powinnaś spróbować randki w ciemno, jednak gdybyś to wybrała pewnie bym się o ciebie martwił bo nie wiadomo czy nie umówisz się z pedofilem lub gwałcicielem mordercą.
- Tttokio!- wyjąkałam przestraszona. Co on mówi! Niech mnie nie straszy!
- Już spokojnie, to tylko moje teorie.... Dobra mam znajomego, który szuka dziewczyny. Jest spoko. Mogę was ze sobą umówić, oczywiście ja z Kojim też tam będziemy, ale w ukryciu. Jeśli coś nie wyjdzie wystarczy iż puścisz do mnie lub do niego sygnał a my coś wymyślimy. Pasuje ci taki układ?- patrzyłam mu w oczy. Obecnie czułam się jak Spider-man w pierwszej części, kiedy to Jean go po raz pierwszy całowała. Może powinnam zaryzykować? Przecież nawet Sasori mi powiedział iż bez ryzyka nie ma prawdziwego życia…. Może dzięki temu otworze się na innych ludzi? Zrobiłam mostek, a następnie się wyprostowałam. Muzyka zaczęła lecieć od początku a ja spojrzałam na Tokio.
- No dobrze…
- Świetnie! W takim razie co powiesz na jutro? I na kręgle? Wiem, że je lubisz.- chwycił mnie w pasie i zaczął łaskotać.
- Dobra..- powiedziałam ze łzami i śmiejąc się w niebogłosy. Możesz być ze mnie dumny Sasori! Postaram się zwalczyć swój lęk sama, jednak bądź przy mnie kuzynku!
- No ok. Kopciuszku masz ubranie na zmianę?- zaprzeczyłam. Moje ciuchy zostały z Sasorim.- Spoko. Powinienem mieć tu jeszcze jakąś sukienkę siostry, poczekaj.- i zniknął z sali tanecznej. Upadłam plecami na jeden z materacy i spojrzałam na palące się żarówki. I trwałam w błogiej ciszy, która niestety nie trwała długo. Poczułam jak głowa Tokio upada na mój brzuch.
- Znalazłem ci uroczą sukieneczkę.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i narzuciłam na siebie sukienkę, a po chwili zdjęłam spodenki. Zawsze ćwiczyłam w sportowym staniku i spodenkach. Po pierwsze było to wygodne a po drugie nie zahaczałam dłońmi o bluzkę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Biała sukienka ściągnięta w talii i rozchodząca się delikatnie na boki jak kwiat tulipana odwrócony do góry nogami.
- Wyglądasz bosko siostro. No a teraz czy pozwoli pani abyśmy udali się na zawody?
- Ależ oczywiście.- z uśmiechem wzięłam swój telefon i udałam się z Tokio na górę a z stamtąd na dwór. Szliśmy rozmawiając o tym z kim będziemy rywalizować, no raczej to on gadał a ja się śmiałam. Po drodze poszliśmy po resztę i teraz panowie gadali o zawodach a my zajadałyśmy się lodami. Ale i też rozmawiałyśmy. Z dobrymi humorami dotarliśmy na miejsce. Mieliśmy wspólną szatnie. Przywykliśmy do tego. Przebraliśmy się dalej rozmawiając, w końcu jakiś sławny muzyk ma być w jury. Cieszyłabym się gdyby to był Taka…. Nawet mamy układ do jednej z ich piosenek!
- Aida dansu( pomiędzy tańcem- dop. autorki) proszeni na scenę.- usłyszeliśmy z głośników. Popatrzyłam na nich. Wzięłam głęboki haust powietrza i wyszłam a oni za mną. Nie wiem kiedy zostałam wybrana kapitanem, sama tego nie chciałam, jednak oni twierdzą iż się nadaje, dlatego nie chce zawieść swoich przyjaciół! Z uniesionymi głowami i uśmiechami weszliśmy na scenę. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na jury i doznałam szoku…. Siedział tam Taka! O mało co nie pisnęłam z zachwytu, jednak Tokio dyskretnie szturchnął mnie w żebro. To mi pomogło. Na szczęście mieliśmy maski więc nikt mnie nie mógł rozpoznać, na razie. Ustawiliśmy się i czekaliśmy. Po chwili zaczęło lecieć „ Losing your memory” a my zaczęliśmy tańczyć. Pozwoliłam aby moim ciałem zawładnęły emocje przekazywane przez ten utwór. Poruszałam ustami tak samo jak każda z dziewczyn. Uzgodniłyśmy iż podczas tej piosenki będziemy „ śpiewać”. Poczułam dłonie Tokio na swoim karku, wygięłam się do tyłu a jego dłonie poruszały się po moich plecach zatrzymując się na udach. Jednym , szybkim ruchem podniósł mnie do góry gdzie wygięłam się w łuk, dotykając dłońmi swoich stup…. Czułam spojrzenia wszystkich na sobie. To był ostatni występ. Moja solówka. Słyszałam głos Taki, kiedy śpiewał dla mnie „ Pierce”. Poruszałam się niczym samotny liść na wietrze. To uczucie, kiedy muzyka brała kontrolę nad moim ciałem, sercem, duszą i umysłem jest czymś czego wyczekuje z utęsknieniem. To jest mój narkotyk i nie chce się z niego leczyć. To dzięki niemu jestem tu, poznałam tych których mogę nazywać przyjaciółmi. Zakończyłam układ upadkiem na plecy. Kiedy wszystko ucichło, podniosłam się, ukłoniłam i zniknęłam zza kulisami, gdzie czekali na mnie bliskie mi osoby. Tokio przyciągnął mnie do siebie i zakręcił.
- Co ty robisz?
- Tule do siebie moją słodką partnerkę.- jednak po chwili mnie postawił a ja przytuliłam się do Mugi.
- Byłaś niesamowita Mugi. Tak dawno nie widziałam tej twojej pozytywnej energii kiedy tańczysz…
- Ja też zapomniałam jak to jest. A zwłaszcza patrzenie na ciebie podczas tańca i te wszystkie emocje, które chcesz nam przesłać. Stęskniłam się za tobą Ann. Za wami wszystkimi.- powiedziała ze łzami. Byłam bliska płaczu, jednak powstrzymał mnie głos prowadzącego, ogłaszającego wyniki. Wygraliśmy. Wyszliśmy na scenę, przez swoją głupotę potknęłam się jednak Tokio chwycił mnie w pasie i przerzucił na drugą stronę, zakręcił mną i puścił a ja zatrzymałam się z gracją przed prowadzącym.
- Moje gratulacje.
- Dziękuje.- powiedziałam pewnie, ponieważ miałam przy sobie swoich przyjaciół. Poczułam jak ramiona Tokio otaczają mnie w talii i jak zostaje podniesiona do góry.
- Do widzenia.- powiedzieliśmy wszyscy i wyszliśmy jak to mieliśmy w zwyczaju robiąc gwiazdy…. Ze śmiechem opuściliśmy budynek. Obecnie Mugi trzymała puchar a Aiko robiła jej zdjęcia. Nagle jakiś chłopak krzyknął jej imię.
- Mugi ktoś do ciebie?- spytał się Koji.
- Nie wiem. Nie widzę go, więc nie mogę go rozpoznać…
- Czy to nie Nae?- spytałam i pobiegłam w jej stronę. Rozejrzałam się nim nie postawiłam stopy na jezdni.- Nae!- krzyknęłam w jej stronę i pomachałam do niej biegnąc w jej stronę. odmachała mi i usłyszałam warkot silnika.
- Anna!- poczułam szarpnięcie do tyłu i po chwili byłam w ramionach Tokio.- Nic ci nie jest? Ten debil wyjechał tak nagle…
- Nic mi nie jest. Dziękuje Tokio za ratunek.
- Nae co ty tu robisz?- spytała się Mugi siostry.- Anna nie strasz mnie tak!
- Mugi co ty tu robisz?- przyjrzałam się jakiemuś czarnowłosemu chłopakowi o niebieskich oczach.
- Kim ty jesteś?- Koji przytulił do siebie Mugi, to była ich taktyka. On i Tokio czują się za mnie i Mugi odpowiedzialni, bo jesteśmy najmłodsze z grupy oraz iż jesteśmy same i też iż jesteśmy ich partnerkami w tańcu.
- Kazuya! Co tu robisz?- wyrwała się Kojiemu i przytuliła się do tego chłopaka. Po chwili załapałam iż to musi być jej chłopak!
- Koji widzę iż Mugi-chan nie potrzebuje już twojej pomocy.- stwierdziła Mei.
- Ranicie mnie…. Mugi kochanie powiedz iż to nieprawda….
- Koji ja zawsze będę potrzebować twojej pomocy.- uśmiechnęła się w jego stronę. Tokio podszedł do niego i przytulił do siebie.
- Już spokojnie kochanie…. Dalej mamy naszą Annę do ochrony.
- Dziękuje skarbie.- i na naszych oczach pocałowali się w usta. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak samo jak pozostałe dziewczyny….
- Coś nie tak?- spytał podnosząc naszą dwójkę. Trzymałam się jego karku a jego dłoń poruszała moją prawą nogą do tyłu.
- Taa….
- Powiesz mi? Obiecuję iż nie będę się śmiał.
- Na pewno?
- Przyrzekam. No to mów.- wygiął mnie do tyłu a ja widziałam nasze odbicie w lustrze. Większość osób bierze nas za parę, chodź nią nie jesteśmy. Jednak on był z Kojim i razem tworzyli piękną parę.
- Obiecałam w moje urodziny Mei, że znajdę w ciągu dwóch tygodni chłopaka a ona miała porozmawiać z Yamato na temat jego modelingu. Ona to zrobiła a mi został tydzień do wykonania swojej obietnicy…- gwałtownie przyciągnął mnie do siebie także nasze twarze dzieliły milimetry.
- I to wszystko?
- No tak…- puścił mnie, by po chwili unieść mnie do góry, kiedy robiłam szpagat.
- Cóż ja uważam iż powinnaś spróbować randki w ciemno, jednak gdybyś to wybrała pewnie bym się o ciebie martwił bo nie wiadomo czy nie umówisz się z pedofilem lub gwałcicielem mordercą.
- Tttokio!- wyjąkałam przestraszona. Co on mówi! Niech mnie nie straszy!
- Już spokojnie, to tylko moje teorie.... Dobra mam znajomego, który szuka dziewczyny. Jest spoko. Mogę was ze sobą umówić, oczywiście ja z Kojim też tam będziemy, ale w ukryciu. Jeśli coś nie wyjdzie wystarczy iż puścisz do mnie lub do niego sygnał a my coś wymyślimy. Pasuje ci taki układ?- patrzyłam mu w oczy. Obecnie czułam się jak Spider-man w pierwszej części, kiedy to Jean go po raz pierwszy całowała. Może powinnam zaryzykować? Przecież nawet Sasori mi powiedział iż bez ryzyka nie ma prawdziwego życia…. Może dzięki temu otworze się na innych ludzi? Zrobiłam mostek, a następnie się wyprostowałam. Muzyka zaczęła lecieć od początku a ja spojrzałam na Tokio.
- No dobrze…
- Świetnie! W takim razie co powiesz na jutro? I na kręgle? Wiem, że je lubisz.- chwycił mnie w pasie i zaczął łaskotać.
- Dobra..- powiedziałam ze łzami i śmiejąc się w niebogłosy. Możesz być ze mnie dumny Sasori! Postaram się zwalczyć swój lęk sama, jednak bądź przy mnie kuzynku!
- No ok. Kopciuszku masz ubranie na zmianę?- zaprzeczyłam. Moje ciuchy zostały z Sasorim.- Spoko. Powinienem mieć tu jeszcze jakąś sukienkę siostry, poczekaj.- i zniknął z sali tanecznej. Upadłam plecami na jeden z materacy i spojrzałam na palące się żarówki. I trwałam w błogiej ciszy, która niestety nie trwała długo. Poczułam jak głowa Tokio upada na mój brzuch.
- Znalazłem ci uroczą sukieneczkę.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i narzuciłam na siebie sukienkę, a po chwili zdjęłam spodenki. Zawsze ćwiczyłam w sportowym staniku i spodenkach. Po pierwsze było to wygodne a po drugie nie zahaczałam dłońmi o bluzkę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Biała sukienka ściągnięta w talii i rozchodząca się delikatnie na boki jak kwiat tulipana odwrócony do góry nogami.
- Wyglądasz bosko siostro. No a teraz czy pozwoli pani abyśmy udali się na zawody?
- Ależ oczywiście.- z uśmiechem wzięłam swój telefon i udałam się z Tokio na górę a z stamtąd na dwór. Szliśmy rozmawiając o tym z kim będziemy rywalizować, no raczej to on gadał a ja się śmiałam. Po drodze poszliśmy po resztę i teraz panowie gadali o zawodach a my zajadałyśmy się lodami. Ale i też rozmawiałyśmy. Z dobrymi humorami dotarliśmy na miejsce. Mieliśmy wspólną szatnie. Przywykliśmy do tego. Przebraliśmy się dalej rozmawiając, w końcu jakiś sławny muzyk ma być w jury. Cieszyłabym się gdyby to był Taka…. Nawet mamy układ do jednej z ich piosenek!
- Aida dansu( pomiędzy tańcem- dop. autorki) proszeni na scenę.- usłyszeliśmy z głośników. Popatrzyłam na nich. Wzięłam głęboki haust powietrza i wyszłam a oni za mną. Nie wiem kiedy zostałam wybrana kapitanem, sama tego nie chciałam, jednak oni twierdzą iż się nadaje, dlatego nie chce zawieść swoich przyjaciół! Z uniesionymi głowami i uśmiechami weszliśmy na scenę. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na jury i doznałam szoku…. Siedział tam Taka! O mało co nie pisnęłam z zachwytu, jednak Tokio dyskretnie szturchnął mnie w żebro. To mi pomogło. Na szczęście mieliśmy maski więc nikt mnie nie mógł rozpoznać, na razie. Ustawiliśmy się i czekaliśmy. Po chwili zaczęło lecieć „ Losing your memory” a my zaczęliśmy tańczyć. Pozwoliłam aby moim ciałem zawładnęły emocje przekazywane przez ten utwór. Poruszałam ustami tak samo jak każda z dziewczyn. Uzgodniłyśmy iż podczas tej piosenki będziemy „ śpiewać”. Poczułam dłonie Tokio na swoim karku, wygięłam się do tyłu a jego dłonie poruszały się po moich plecach zatrzymując się na udach. Jednym , szybkim ruchem podniósł mnie do góry gdzie wygięłam się w łuk, dotykając dłońmi swoich stup…. Czułam spojrzenia wszystkich na sobie. To był ostatni występ. Moja solówka. Słyszałam głos Taki, kiedy śpiewał dla mnie „ Pierce”. Poruszałam się niczym samotny liść na wietrze. To uczucie, kiedy muzyka brała kontrolę nad moim ciałem, sercem, duszą i umysłem jest czymś czego wyczekuje z utęsknieniem. To jest mój narkotyk i nie chce się z niego leczyć. To dzięki niemu jestem tu, poznałam tych których mogę nazywać przyjaciółmi. Zakończyłam układ upadkiem na plecy. Kiedy wszystko ucichło, podniosłam się, ukłoniłam i zniknęłam zza kulisami, gdzie czekali na mnie bliskie mi osoby. Tokio przyciągnął mnie do siebie i zakręcił.
- Co ty robisz?
- Tule do siebie moją słodką partnerkę.- jednak po chwili mnie postawił a ja przytuliłam się do Mugi.
- Byłaś niesamowita Mugi. Tak dawno nie widziałam tej twojej pozytywnej energii kiedy tańczysz…
- Ja też zapomniałam jak to jest. A zwłaszcza patrzenie na ciebie podczas tańca i te wszystkie emocje, które chcesz nam przesłać. Stęskniłam się za tobą Ann. Za wami wszystkimi.- powiedziała ze łzami. Byłam bliska płaczu, jednak powstrzymał mnie głos prowadzącego, ogłaszającego wyniki. Wygraliśmy. Wyszliśmy na scenę, przez swoją głupotę potknęłam się jednak Tokio chwycił mnie w pasie i przerzucił na drugą stronę, zakręcił mną i puścił a ja zatrzymałam się z gracją przed prowadzącym.
- Moje gratulacje.
- Dziękuje.- powiedziałam pewnie, ponieważ miałam przy sobie swoich przyjaciół. Poczułam jak ramiona Tokio otaczają mnie w talii i jak zostaje podniesiona do góry.
- Do widzenia.- powiedzieliśmy wszyscy i wyszliśmy jak to mieliśmy w zwyczaju robiąc gwiazdy…. Ze śmiechem opuściliśmy budynek. Obecnie Mugi trzymała puchar a Aiko robiła jej zdjęcia. Nagle jakiś chłopak krzyknął jej imię.
- Mugi ktoś do ciebie?- spytał się Koji.
- Nie wiem. Nie widzę go, więc nie mogę go rozpoznać…
- Czy to nie Nae?- spytałam i pobiegłam w jej stronę. Rozejrzałam się nim nie postawiłam stopy na jezdni.- Nae!- krzyknęłam w jej stronę i pomachałam do niej biegnąc w jej stronę. odmachała mi i usłyszałam warkot silnika.
- Anna!- poczułam szarpnięcie do tyłu i po chwili byłam w ramionach Tokio.- Nic ci nie jest? Ten debil wyjechał tak nagle…
- Nic mi nie jest. Dziękuje Tokio za ratunek.
- Nae co ty tu robisz?- spytała się Mugi siostry.- Anna nie strasz mnie tak!
- Mugi co ty tu robisz?- przyjrzałam się jakiemuś czarnowłosemu chłopakowi o niebieskich oczach.
- Kim ty jesteś?- Koji przytulił do siebie Mugi, to była ich taktyka. On i Tokio czują się za mnie i Mugi odpowiedzialni, bo jesteśmy najmłodsze z grupy oraz iż jesteśmy same i też iż jesteśmy ich partnerkami w tańcu.
- Kazuya! Co tu robisz?- wyrwała się Kojiemu i przytuliła się do tego chłopaka. Po chwili załapałam iż to musi być jej chłopak!
- Koji widzę iż Mugi-chan nie potrzebuje już twojej pomocy.- stwierdziła Mei.
- Ranicie mnie…. Mugi kochanie powiedz iż to nieprawda….
- Koji ja zawsze będę potrzebować twojej pomocy.- uśmiechnęła się w jego stronę. Tokio podszedł do niego i przytulił do siebie.
- Już spokojnie kochanie…. Dalej mamy naszą Annę do ochrony.
- Dziękuje skarbie.- i na naszych oczach pocałowali się w usta. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Tak samo jak pozostałe dziewczyny….
[ Reven ]
Stukałam palcami o
blat stołu kuchennego. Czekałam, na jakiś znak. Od ostatniej modlitwy w
świątyni nigdzie nie widziałam mojego wybawcy. Była sobota rano. Spojrzałam na
zegarek. Dochodziła czwarta, chwyciłam za klucze od domu jak i od samochodu, i
opuściłam dom. Jechałam na poranne nabożeństwo. Jashin wymagał ofiar. I mimo to
dalej wiernie wypełniałam jego prośby. Jadąc ciemną i pustą drogą rozmyślałam
nad tym co powiedziała nam Rose. Nie mogłam pojąć jak można chcieć wykorzystaj
jedną osobę, jednak tak zostało postanowione i musi zostać zrobione. Mam
nadzieje iż uda to się młodym. Zatrzymałam samochód, otworzyłam drzwi,
zamknęłam je po chwili i udałam się do świątyni. Jedynym światłem było światło
świeżo zapalonych świec oraz jagodowy zapach, pomieszany z krwią zwierząt jak i
stęchlizną ciał złożonych w ofierze memu panu. Zajęłam ostatnią ławkę,
chwyciłam za medalion i przytykając go sobie do ust rozpoczęłam wymawiać słowa
modlitwy. Przymknęłam powieki, wdychając ten aromat. To miejsce jest jedynym
gdzie mogę być sobą. To uczucie spokoju, relaksu i miłości do pana sprawia iż
nie chce opuszczać tego miejsca. Modlitwa była transem , w którym zostawałam.
Czułam się jak po narkotyku, z którego nie mam zamiaru się wyleczyć…. Poczułam
jak ktoś siada obok mnie. Otworzyłam oczy i zerknęłam w bok. Doznałam szoku. Obok mnie modlił się mój
wybawca! Chciałam zakryć się za włosami, jednak były związane w warkocza a
grzywka nie zasłaniała całej twarzy. czułam wypieki na policzkach. Zamknęłam
oczy i starałam z całej siły skupić się na modlitwie, na marne. Co chwila
otwierałam oczy i na niego zerkałam! Chyba mi nie powiecie iż jestem
prześladowcą? A może ukazuje się u mnie pedofilia?! O mój Jashinie! Co się ze
mną dzieje?! Panie ratuj swego wiernego sługę! Proszę, proszę, proszę! Poczułam
czyjąś dłoń na swoim udzie, gwałtownie otworzyłam oczy i miałam ochotę się
zabić. To ON! Jego czerwone oczy wpatrywały się w moje lawendowe.
- Msza się skończyła.- jego wargi tak kusiły. Musi być tego znakomicie pewien, przecież jest jednym z Akatsuki…. Zaraz co?! Akatsuki?! No tak! Przecież wiele razy go widziałam, stąd wydałam się znajomy! O fuck! Zabiją mnie! Kurwa zabiją mnie za to!
- Rracja. Dzięki za uświadomienie.- powiedziałam poprawiając kosmyk włosów i podnosząc się z miejsca. Ostatni raz ucałowałam symbol pana i szybko opuściłam świątynie. Miałam nadzieje iż nikt mnie nie zaczepi, jednak nadzieja matką głupich! Kurwa czemu urodziłam się głupia?! Nie ważne. Ale teraz miałam ochotę zabić kapłana i dać go w ofierze panu! A co to był za błahy powód?! No dobra może i nie błahy, ale i tak mnie wkurwił! Kazał mi wraz z spotkanym wcześniej członkiem zespołu Aka razem przygotować święto ku czci Jashina! No i oczywiście wykręcić się też nie mogłam, więc po prostu zajekurwabiście! Wzięłam głęboki oddech, odsłaniając sobie oczy. No to mam przejebane od Rose. Już i tak są problemy z Ami i tym całym Akasuną, to jeszcze dojdą moje!
- Jestem Hidan.- uśmiechnął się do mnie, wyciągając dłoń. Uspokój się kobieto! Nie możesz, nie. Nie masz prawa się w nim zakochiwać! Chwyciłam jego dłoń i też przyjęłam na twarz swój giazdorski uśmiech.
- Miło mi cię poznać. Jestem Reven. To co… może zaczniemy teraz rozmyślać nad przygotowaniami? Bądź co bądź mamy niespełna trzy tygodnie do święta Jashina.
- No dobra mała, ale możemy dopiero tak o 18? Mam już plany.- powiedział chowając dłonie do kieszeni.
- Ok. W takim razie o 18 przed świątynią dobra?- spytałam zapisując to sobie w telefonie. Znowu to samo. O nie! Dziś jest nagranie o 14!
- Jasne. Do zobaczenia.- zerknęłam na niego i poczułam na swoich wargach jego miękkie usta. Cała zesztywniałam, co on sobie wyobraża!? Chciałam mu już oddać, jednak tylko się uśmiechnął i udał w swoją stronę…
- Dupek!- krzyknęłam kopiąc z całej siły w felgę. Syknęłam z bólu. Pieprzony dupek! Chuj jebany! Jeszcze mnie popamięta! Wsiadłam do samochodu i udałam się do domu, cały czas wyzywając go i bluźniąc na niego w wszystkich językach jakie znam. No kurwa jak tak można, pocałować nieznajomą?! Rozumiem, moja siostra tak robi, ale ją znam! I wiem dlaczego to robi! A jego!? Kurwa jebana małpa! Ze złości zacisnęłam dłonie na kierownicy. Tylko dorwać i wykastrować!
- Msza się skończyła.- jego wargi tak kusiły. Musi być tego znakomicie pewien, przecież jest jednym z Akatsuki…. Zaraz co?! Akatsuki?! No tak! Przecież wiele razy go widziałam, stąd wydałam się znajomy! O fuck! Zabiją mnie! Kurwa zabiją mnie za to!
- Rracja. Dzięki za uświadomienie.- powiedziałam poprawiając kosmyk włosów i podnosząc się z miejsca. Ostatni raz ucałowałam symbol pana i szybko opuściłam świątynie. Miałam nadzieje iż nikt mnie nie zaczepi, jednak nadzieja matką głupich! Kurwa czemu urodziłam się głupia?! Nie ważne. Ale teraz miałam ochotę zabić kapłana i dać go w ofierze panu! A co to był za błahy powód?! No dobra może i nie błahy, ale i tak mnie wkurwił! Kazał mi wraz z spotkanym wcześniej członkiem zespołu Aka razem przygotować święto ku czci Jashina! No i oczywiście wykręcić się też nie mogłam, więc po prostu zajekurwabiście! Wzięłam głęboki oddech, odsłaniając sobie oczy. No to mam przejebane od Rose. Już i tak są problemy z Ami i tym całym Akasuną, to jeszcze dojdą moje!
- Jestem Hidan.- uśmiechnął się do mnie, wyciągając dłoń. Uspokój się kobieto! Nie możesz, nie. Nie masz prawa się w nim zakochiwać! Chwyciłam jego dłoń i też przyjęłam na twarz swój giazdorski uśmiech.
- Miło mi cię poznać. Jestem Reven. To co… może zaczniemy teraz rozmyślać nad przygotowaniami? Bądź co bądź mamy niespełna trzy tygodnie do święta Jashina.
- No dobra mała, ale możemy dopiero tak o 18? Mam już plany.- powiedział chowając dłonie do kieszeni.
- Ok. W takim razie o 18 przed świątynią dobra?- spytałam zapisując to sobie w telefonie. Znowu to samo. O nie! Dziś jest nagranie o 14!
- Jasne. Do zobaczenia.- zerknęłam na niego i poczułam na swoich wargach jego miękkie usta. Cała zesztywniałam, co on sobie wyobraża!? Chciałam mu już oddać, jednak tylko się uśmiechnął i udał w swoją stronę…
- Dupek!- krzyknęłam kopiąc z całej siły w felgę. Syknęłam z bólu. Pieprzony dupek! Chuj jebany! Jeszcze mnie popamięta! Wsiadłam do samochodu i udałam się do domu, cały czas wyzywając go i bluźniąc na niego w wszystkich językach jakie znam. No kurwa jak tak można, pocałować nieznajomą?! Rozumiem, moja siostra tak robi, ale ją znam! I wiem dlaczego to robi! A jego!? Kurwa jebana małpa! Ze złości zacisnęłam dłonie na kierownicy. Tylko dorwać i wykastrować!
[ Ama ]
Leżałam tak
wpatrując się w sufit. Myślałam nad tym jak zrobić to co kazała mi i Ami. Może
dowiedzieć się co ją interesuje? A może spróbować zaprzyjaźnić się z jej
znajomymi i tym samym z nią? Ech… Shi i Reven są lepsze w knuciu planów, nie ja
czy Ami. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do biurka. Włączyłam laptopa i
weszłam na stronę szkoły. Muszę się czegoś tak czy siak o niej dowiedzieć. Może
coś napisała o sobie na stronce szkoły. Miejmy nadzieje, że tak. Przeszukiwałam
wzrokiem wszystkie notki na stronie, jednak nic o nie je było. Rajciu… czy tu
nikt mnie nie kocha? Nagle coś zauważyłam. Post napisany przez niejaką Sayuri.
„ No ludziska! Dziś ma zacna kuzyneczka nie może niczego dodać. Tak wiem, też
nad tym ubolewam, ale! Jak zawsze to ukochane „ ale”. Anna jest dziś na bardzo
ważnym turnieju gimnastycznym, więc trzeba trzymać za nią kciuki! A tutaj macie
linka do strony jej klubu. Można sobie popaczać na tego wariata….” Kliknęłam na
link i ze skupieniem oglądałam filmy, jeden po drugim. Aż można było dostać
oczopląsu! Ale wytrwałam po pięciu godzinach! Czyli już wiem co ją interesuje.
No to dobrze… ziewnęłam. Spojrzałam na zegarek. Była druga w nocy. No tak,
przecież dziś nagrywałyśmy do 18 a do tego jeszcze się uczyłam na
poniedziałkowy test z matmy. Niech ktoś zlikwiduje ten przedmiot do jasnej
anielki! Odeszłam od biurka i od razu padłam na łóżko. Olać to iż się nie
umyłam i nie przebrałam. Zrobię to wszystko rano. W końcu to już niedziela.
Więc będzie spokój…. Obudziło mnie walenie w drzwi. Podniosłam się, przetarłam
oczy i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 15, ups trochę pospałam. Podeszłam do
drzwi, pociągnęłam za klamkę a do pokoju wpadły dziewczyny.
- No wreszcie! Myślałyśmy iż miałaś atak!
- Nie. Po prostu spałam. Chyba wiem jak mamy to wszystko rozegrać Ami.- uśmiechnęłam się, objaśniając swój plan….
- No wreszcie! Myślałyśmy iż miałaś atak!
- Nie. Po prostu spałam. Chyba wiem jak mamy to wszystko rozegrać Ami.- uśmiechnęłam się, objaśniając swój plan….
***
No wreszcie długa notka! No i co? Zadowoleni czy raczej nie? Bo ja to raczej nie mam zdania co do tego. Wszystko leży w waszych rękach moi drodzy... A teraz takie jedno zdjątko Reven z Hidanem! Po prostu nie mogę się powstrzymać!
16 cze 2014
Selfie....
[Sasori]
Od urodzin Anny minął tydzień a ja wciąż kłóciłem się z Sayuri. No kurde co za głupia krowa! Przecież mówiłem iż nie zapraszamy nikogo! No dobra, prawie nikogo. Cztery osoby maksimum powiedziałem! Ale ta nie! Musiała kurwa całą swoją, Deidary i Anny klasę zaprosić! A na dodatek się na MNIE obraziła a nie na nią! No kurwa ja to muszę mieć to cholerne szczęście? Zapukałem do jej pokoju i drzwi po chwili otworzyła mi ONA! Miałem wielką ochotę coś jej zrobić
- Sayuri ty wredna dziwko!
- Zamknij się!
- Mniejsza, wiesz gdzie jest Anna ?
- Zapewne na treningu, a co ?
- Nie twój zasrany interes.- warknąłem i opuściłem jej dom. Wsiadłem na motor i ruszyłem z piskiem opon do klubu kuzynki. Kiedy tam dotarłem właśnie wychodziła. Zatrzymałem się tuż przed nią, chwyciłem w pasie i wsadziłem ją przed siebie. Oczywiście stawiała opór, jednak nie wygrała ze mną i po chwili ruszyliśmy z piskiem opon oraz jej krzykiem. Zatrzymałem się dopiero na światłach i od razu zadzwonił telefon. Konan. Zdjąłem kask i odebrałem
- Ta ?
- " Mam nadzieje, że nie jesteś z jakąś dziewczyną. Jedż do studia XX( nie podam nazwy... ~ dop. autorki) Nagrywamy teledysk."- kurwa! Kompletnie zapomniałem.
- Dobra już jadę. - rozłączyłem sie, chowając fona do kieszeni i zakładając kask powiedziałem do niej.
- Trzymaj się mocno.- z piskiem zakręciłem na zielonym i ruszyłem do studia. Czułem jak kurczowo się mnie trzyma. Zaśmiałem sie w myślach. Będąc na miejscu pomogłem jej zejś i zdjąć kask.
- Sasori! Co ty sobie myślisz? - pozbyłem się swojego kasku, posłałem w jej stronę swój zabójczy uśmiech. Ta jedynie puknęła mnie w czoło.
- Chciałem spędzić więcej czasu z moją kochaną kuzyneczką.- otoczyłem ją ramieniem i cmoknąłem ją w czoło.
- Ty de....- przerwała.
- Czyżbyś chciała powiedzieć debilu ? Nie masz się czego ba....
- Akasuna !- usłyszałem krzyk Hidana. Ni kurde jeszcze tego było mało.
- Sa...sori... zawieź ....m..mnie do domu.- wyjąkała. Spojrzałem na nią i ujrzałem w jej oczach lęk. Dobrze wiedziałem iż boi się ludzi, jednak musi sie z tego wyleczyć.
- Nie. Teraz dostajesz mój prezent. Naucze cię jak nie bać się ludzi.
- Nnie !- chciała uciec, lecz chwyciłem ja za nadgarstki i zakręciłem. Wpadła w moje ramiona i trzymałem ją w żelaznym uścisku. Szamotała się, na marne. Nagle nadepneła mi na noge, wyrwala sie z objęć, oparła ręce na mych ramionach i przeniosła swoje ciało nad moją głową, lądując za mną.
- Nigdzie nie idziesz.- złapałem ją , przerzucając sobie przez barki. Czułem jak jej drobne piąstki uderzają o moje plecy. Co strasznie łaskotało.- Część wszystkim.
- Ss... Sasori !
- Akasuna ! Co ja ci do jasnej cholery mówiłam? ! Powiedziałam żadnych kobiet!
- Ale ona nie jest kobietą. To dziecko.
- Sasori !- krzyknęła bez zająknięcia. Robimy postępy.
- Daj mi ją , każe komuś odwieź ją do domu...
- Nie. To chodź kuzyneczko.- pogwizdując udałem się do tych czterch debili.
- Kogo ty tam niesiesz Sasori no dama?- Dei poprawił swoje włosy a ja poczułem jak Anna dusi mnie nogami.
- Puść mnie! - wysyczała przez zęby. Czyli już przekroczyłem granicę. Puściłem ją a ta zawisła na mnie. Jednak nie na długo. Po chwili czułem jej dloniyna swojej głowie , a chwile później stała przede mną. - Zawieź mnie do domu.- warknela. Zacząłem sie bać, jeszcze nigdy tak nie mówiła.
- Bym cię zawiózł, ale mam kręcenie teledysku. Jak tylko skończę to cie odwioze.
- Nie ! Ty nie rozumiesz iż dziś mam zawody!
- No kurwa skąd mogłem wiedzieć? Czekaj znajdę ci miejsce do tanczenia. Masz słuchawki ?- no tak co za głupie pytanie. Przecież ona nigdy się z nimi nie rozstaje. Kiwnąłem niedbald głową i ruszyłem do garderoby, ciągnąć ją ze sobą. Przebrała się, zaczęliśmy szukać dla niej odpowiedniego miejsca. Kiedy takowe znaleźliśmy, zostawiłem ją wcześniej informując iż co jakiś czas będę tu przychodził. Ta przytaknęła i zaczęła rozgrzewke. Przewróciłem oczami, kierując sie do ułomów.
- To co ? Zaczynamy ?
- Nie możemy un. Jakaś tancerka zwichnęła sobie kostkę.
- Jaka ?
- Twoja - odpowiedział Itachi. Chytry uśmiech zagościł na mej twarzy.
- Konan ! Wiem kto może ją zastąpić.
- Zamieniam sie w słuch.
- Moja kuzynka.
- Ta laska, z którą przyjechałeś ?- przytaknąłem - Pokaż jak tańczy.
- Zapraszam.- odwróciłem się, udając tam gdzie ją zostawiłem. Była i oczywiście tańczyła. Wyciągnięte ręce do przodu, ciało zapatrzone w duł i jednym gwałtownym ruchem zrobiła salto do tyłu, robiąc przy lądowaniu gwaizdę. Puknąłem ją w głowę. Gwałtownie podniosła sie do góry dając przez przypadek Itackiemu głową po brodzie. Wyciągnęła słuchawki.
- Miłości moja, czy zechciałabyś wystąpić w teledysku do " First kiss ". - uśmiechnąłem sie zbójecko. Wiedziałem iż nie potrafi mi odmówić, poza tym to dla niej szansa zaistnieć w show biznesie...
- N...nie zatańcze... Przepraszam..- zesztywniałem i o mało co nie wyjebałem się o ziemię. Po chwili chwyciłem ją za ramiona, przybliżając blisko swojej twarzy.
- Co ?! Kim ty jesteś? ?
- Widać iż dziewczyny odmawiają rudzielcą.- zachichotał Hidan. Przysięgam iz go uduszę, ale najpierw moja kuzynka mi zapłaci. ...
- Anna !
- Tokio ?- z entuzjazmem zaczęła sie rozglądać. W naszą stronę szedł chłopak o złotych oczach i miedzianych włosach. Chwycił Annę w pasie, przyciągając do siebie.
- Wreszcie cię znalazłem. Mieliśmy u mnoe trenować nasz duet. A moich rodziców ma nie być, do tego będzie Koji...
- Trójkącik ?- znów wtrącił swoje trzy grosze Hidan. Przysięgam iż jeszcze dziś go ukatrupie!
- A ty to niby kim jesteś?- podrapał sie po głowie. Już go lubie. Żyłka na skroni czerwonookiego zaczęła niebezpieczne puslować.- Albo już nieważne. To co ? Idziesz czy nie ?
- Ide. - uśmiechnęła się w jego strone a następnie spojrzała na mnie. - Przepraszam Sasori. ...
- Ech... Spoko. Wezmę twoje ciuchy i ci je wezmę do domu.
- Dzięki. - cmoknęła mnie w policzek.
- W takim razie czy pani pozwoli skoczyć mi na nogi?
- Z przyjemnością.- zaśmała się. Ten cały Tokio stanął na rękach a Anna skoczyła na jego stopy, także stojąc na rękach. ...
- Sayuri ty wredna dziwko!
- Zamknij się!
- Mniejsza, wiesz gdzie jest Anna ?
- Zapewne na treningu, a co ?
- Nie twój zasrany interes.- warknąłem i opuściłem jej dom. Wsiadłem na motor i ruszyłem z piskiem opon do klubu kuzynki. Kiedy tam dotarłem właśnie wychodziła. Zatrzymałem się tuż przed nią, chwyciłem w pasie i wsadziłem ją przed siebie. Oczywiście stawiała opór, jednak nie wygrała ze mną i po chwili ruszyliśmy z piskiem opon oraz jej krzykiem. Zatrzymałem się dopiero na światłach i od razu zadzwonił telefon. Konan. Zdjąłem kask i odebrałem
- Ta ?
- " Mam nadzieje, że nie jesteś z jakąś dziewczyną. Jedż do studia XX( nie podam nazwy... ~ dop. autorki) Nagrywamy teledysk."- kurwa! Kompletnie zapomniałem.
- Dobra już jadę. - rozłączyłem sie, chowając fona do kieszeni i zakładając kask powiedziałem do niej.
- Trzymaj się mocno.- z piskiem zakręciłem na zielonym i ruszyłem do studia. Czułem jak kurczowo się mnie trzyma. Zaśmiałem sie w myślach. Będąc na miejscu pomogłem jej zejś i zdjąć kask.
- Sasori! Co ty sobie myślisz? - pozbyłem się swojego kasku, posłałem w jej stronę swój zabójczy uśmiech. Ta jedynie puknęła mnie w czoło.
- Chciałem spędzić więcej czasu z moją kochaną kuzyneczką.- otoczyłem ją ramieniem i cmoknąłem ją w czoło.
- Ty de....- przerwała.
- Czyżbyś chciała powiedzieć debilu ? Nie masz się czego ba....
- Akasuna !- usłyszałem krzyk Hidana. Ni kurde jeszcze tego było mało.
- Sa...sori... zawieź ....m..mnie do domu.- wyjąkała. Spojrzałem na nią i ujrzałem w jej oczach lęk. Dobrze wiedziałem iż boi się ludzi, jednak musi sie z tego wyleczyć.
- Nie. Teraz dostajesz mój prezent. Naucze cię jak nie bać się ludzi.
- Nnie !- chciała uciec, lecz chwyciłem ja za nadgarstki i zakręciłem. Wpadła w moje ramiona i trzymałem ją w żelaznym uścisku. Szamotała się, na marne. Nagle nadepneła mi na noge, wyrwala sie z objęć, oparła ręce na mych ramionach i przeniosła swoje ciało nad moją głową, lądując za mną.
- Nigdzie nie idziesz.- złapałem ją , przerzucając sobie przez barki. Czułem jak jej drobne piąstki uderzają o moje plecy. Co strasznie łaskotało.- Część wszystkim.
- Ss... Sasori !
- Akasuna ! Co ja ci do jasnej cholery mówiłam? ! Powiedziałam żadnych kobiet!
- Ale ona nie jest kobietą. To dziecko.
- Sasori !- krzyknęła bez zająknięcia. Robimy postępy.
- Daj mi ją , każe komuś odwieź ją do domu...
- Nie. To chodź kuzyneczko.- pogwizdując udałem się do tych czterch debili.
- Kogo ty tam niesiesz Sasori no dama?- Dei poprawił swoje włosy a ja poczułem jak Anna dusi mnie nogami.
- Puść mnie! - wysyczała przez zęby. Czyli już przekroczyłem granicę. Puściłem ją a ta zawisła na mnie. Jednak nie na długo. Po chwili czułem jej dloniyna swojej głowie , a chwile później stała przede mną. - Zawieź mnie do domu.- warknela. Zacząłem sie bać, jeszcze nigdy tak nie mówiła.
- Bym cię zawiózł, ale mam kręcenie teledysku. Jak tylko skończę to cie odwioze.
- Nie ! Ty nie rozumiesz iż dziś mam zawody!
- No kurwa skąd mogłem wiedzieć? Czekaj znajdę ci miejsce do tanczenia. Masz słuchawki ?- no tak co za głupie pytanie. Przecież ona nigdy się z nimi nie rozstaje. Kiwnąłem niedbald głową i ruszyłem do garderoby, ciągnąć ją ze sobą. Przebrała się, zaczęliśmy szukać dla niej odpowiedniego miejsca. Kiedy takowe znaleźliśmy, zostawiłem ją wcześniej informując iż co jakiś czas będę tu przychodził. Ta przytaknęła i zaczęła rozgrzewke. Przewróciłem oczami, kierując sie do ułomów.
- To co ? Zaczynamy ?
- Nie możemy un. Jakaś tancerka zwichnęła sobie kostkę.
- Jaka ?
- Twoja - odpowiedział Itachi. Chytry uśmiech zagościł na mej twarzy.
- Konan ! Wiem kto może ją zastąpić.
- Zamieniam sie w słuch.
- Moja kuzynka.
- Ta laska, z którą przyjechałeś ?- przytaknąłem - Pokaż jak tańczy.
- Zapraszam.- odwróciłem się, udając tam gdzie ją zostawiłem. Była i oczywiście tańczyła. Wyciągnięte ręce do przodu, ciało zapatrzone w duł i jednym gwałtownym ruchem zrobiła salto do tyłu, robiąc przy lądowaniu gwaizdę. Puknąłem ją w głowę. Gwałtownie podniosła sie do góry dając przez przypadek Itackiemu głową po brodzie. Wyciągnęła słuchawki.
- Miłości moja, czy zechciałabyś wystąpić w teledysku do " First kiss ". - uśmiechnąłem sie zbójecko. Wiedziałem iż nie potrafi mi odmówić, poza tym to dla niej szansa zaistnieć w show biznesie...
- N...nie zatańcze... Przepraszam..- zesztywniałem i o mało co nie wyjebałem się o ziemię. Po chwili chwyciłem ją za ramiona, przybliżając blisko swojej twarzy.
- Co ?! Kim ty jesteś? ?
- Widać iż dziewczyny odmawiają rudzielcą.- zachichotał Hidan. Przysięgam iz go uduszę, ale najpierw moja kuzynka mi zapłaci. ...
- Anna !
- Tokio ?- z entuzjazmem zaczęła sie rozglądać. W naszą stronę szedł chłopak o złotych oczach i miedzianych włosach. Chwycił Annę w pasie, przyciągając do siebie.
- Wreszcie cię znalazłem. Mieliśmy u mnoe trenować nasz duet. A moich rodziców ma nie być, do tego będzie Koji...
- Trójkącik ?- znów wtrącił swoje trzy grosze Hidan. Przysięgam iż jeszcze dziś go ukatrupie!
- A ty to niby kim jesteś?- podrapał sie po głowie. Już go lubie. Żyłka na skroni czerwonookiego zaczęła niebezpieczne puslować.- Albo już nieważne. To co ? Idziesz czy nie ?
- Ide. - uśmiechnęła się w jego strone a następnie spojrzała na mnie. - Przepraszam Sasori. ...
- Ech... Spoko. Wezmę twoje ciuchy i ci je wezmę do domu.
- Dzięki. - cmoknęła mnie w policzek.
- W takim razie czy pani pozwoli skoczyć mi na nogi?
- Z przyjemnością.- zaśmała się. Ten cały Tokio stanął na rękach a Anna skoczyła na jego stopy, także stojąc na rękach. ...
***
Witam was kochani! Dość dawno nie było notki... Za co wielkie gomen! Oraz za taką długość... Chodź na swoim lapku mam już 7 stron i takiej długości miała być obecna notka, jednak nie wychodzi mi przepisywanie na telefonie na gmaila więc... Proszę o wybaczenie!
26 mar 2014
No to impreza!
[ Kisame ]
Siedziałem z Itachim na dachu szkoły. Było za cicho, jak dla
mnie. Nagle ujrzałem fioletowe włosy i do naszych uszu doszły krzyki jakieś
pustej blondynki.
- Ty Kisame, co to za lesbijka?
- To Maria. Moja dziewczyna.- warknąłem. No przecież tyle mu o niej mówiłem!
- Nie denerwuj się rybko. No, ale widać że seks z tobą jej nie wystarcza.
- Debil z ciebie. Jest ode mnie o dwa lata młodsza.
- Aaaaa…. A w takim razie ile już jesteście parą?- przyglądał mi się. No kurwa mówiłem mu!- Czekaj! Sam zgadnę….. Wiem! Dwa lata.
- Odkryłeś Amerykę.
- Wiesz co? Jesteś nie miły. Współczuje twojej Marii.- kręci głową. Widzę jak Maria rozmawia o czymś z Ayumi. Widziałem jak łasica się na nią patrzy. Chytry uśmiech pojawił się na moich ustach.
- Nie no łasica, nie wiedziałem, że ci się nasza „słodka” Ayu podoba.- zachichotałem. Maria odwróciła się w naszą stronę i pomachała nam. Co oczywiście odwzajemniłem a kiedy Itachi tego nie zrobił dałem mu po głowie.
- Za co?!
- Za brak manier, młody człowieku.- udałem jego babcię, za co się skrzywił…
- Ty Kisame, co to za lesbijka?
- To Maria. Moja dziewczyna.- warknąłem. No przecież tyle mu o niej mówiłem!
- Nie denerwuj się rybko. No, ale widać że seks z tobą jej nie wystarcza.
- Debil z ciebie. Jest ode mnie o dwa lata młodsza.
- Aaaaa…. A w takim razie ile już jesteście parą?- przyglądał mi się. No kurwa mówiłem mu!- Czekaj! Sam zgadnę….. Wiem! Dwa lata.
- Odkryłeś Amerykę.
- Wiesz co? Jesteś nie miły. Współczuje twojej Marii.- kręci głową. Widzę jak Maria rozmawia o czymś z Ayumi. Widziałem jak łasica się na nią patrzy. Chytry uśmiech pojawił się na moich ustach.
- Nie no łasica, nie wiedziałem, że ci się nasza „słodka” Ayu podoba.- zachichotałem. Maria odwróciła się w naszą stronę i pomachała nam. Co oczywiście odwzajemniłem a kiedy Itachi tego nie zrobił dałem mu po głowie.
- Za co?!
- Za brak manier, młody człowieku.- udałem jego babcię, za co się skrzywił…
[Ami]
Szłam szybko nie zważając na
przechodzących obok mnie ludzi. Gdyby tylko Deidara nie zadzwonił i obwieścił,
że jutro muszę iść do jego rodziców, aby zjeść z nimi kolację, wszystko by
nawet było w porządku. Ale nie, muszę sobotni wieczór spędzić wśród
pedantycznych krewnych i ich dziecinnego syna. Byłam w galerii.
Oczywiście, aby sobie kupić nowe buty. W końcu nie będę występowała ciągle
w tych samych. Co prawda, był to tylko lekki pretekst, aby wyjść z
domu. Gdybym tam została, obawiam się, że głowa by mi wybuchła. Rodzice się
kłócą. Znowu. Jak ja nie mogę się doczekać, aż ukończę szkołę. Nagle się
potknęłam. Cholera, nie trzeba było ubierać takich szpili. Już
leciałam na dół, lecz nagle ktoś chwycił mnie za rękę. Podciągnęłam się do góry
i odwróciłam do mojego wybawiciela. Otworzyłam szeroko oczy, widząc kto stoi
przede mną. Zanim zdążyłam się odezwać, ktoś zaczął wrzeszczeć na całe gardło.
- Sasori Akasuna i Ami Tenshi! Czyżby miłość na wojnie?!- jakiś durny fan do nas podbiegł i zrobił na zdjęcie. Zapomniałam, że wciąż trzymam jego dłoń, więc natychmiastowo ją puściłam. Musiało wyglądać to dość dwuznacznie.
- Dzięki- wymamrotałam. I niemal błyskawicznie zjawiłam się przy wyjściu. Wyszłam ani razu nie oglądając się za siebie.
- Sasori Akasuna i Ami Tenshi! Czyżby miłość na wojnie?!- jakiś durny fan do nas podbiegł i zrobił na zdjęcie. Zapomniałam, że wciąż trzymam jego dłoń, więc natychmiastowo ją puściłam. Musiało wyglądać to dość dwuznacznie.
- Dzięki- wymamrotałam. I niemal błyskawicznie zjawiłam się przy wyjściu. Wyszłam ani razu nie oglądając się za siebie.
***
Cholera. Cholera. Cholera! Cholera
to za mało powiedziane. Teraz będą mnie męczyć wszędzie o ten wypadek.
Ale te jego piękne oczy o kolorze gorącej czekolady, którą tak kocham... Ami,
ogarnij się! Jeszcze tylko tego brakowało, abym zaczęła rozwodzić się
nad kolorem jego tęczówek.
Cóż, godzina już chyba minęła.
A w ciągu godziny powinni wszędzie obwieścić o nowej parze. Szybko
zgarnęłam telefon do ręki i wpisałam pierwszy lepszy portal plotkarski.
Czytałam po kolei ONE OK ROCK- kolejny występ... W końcu
znalazłam to czego szukałam. "Ami i Sasori- zakazana miłość? Czy tylko
przelotny romans?". Z każdym kolejnym słowem byłam coraz bardziej
wściekła. Z tego co przeczytałam, jestem jego nową "zabaweczką",
trzymam go pod pantoflem i nie wstydzę się publicznego okazywanie uczuć (No
ludzie, tylko chwyciłam jego rękę!). Aha, ciekawe rzeczy się
dowiaduję... Zdecydowanie trzeba zwołać jakąś konferencję,
obwieścić, że to tylko lekka pomyłka. Tylko kiedy..? Napisałam do Rozalii SMS'a z linkiem do tego artykułu i krótkim
objaśnieniem sprawy. Teraz tylko czekałam, aż dostanę od niej jakąś życiową
radę.
[ Anna ]
Siedziałam na
łóżku. W dłoniach trzymałam telefon i czytałam mą ukochaną mangę. Nie wiem,
który już to raz. Może setny? Nie mam pojęcia. Widziałam jak Yukina dawała
misję numer 4 Shigure. Śledziłam każdą stronę z uwagą. Po prostu kochałam tę
dwójkę. Poczułam wibrację telefonu i wyskoczyła mi wiadomość od Sawy. „
Siemka młoda. Posłuchaj w twoje urodziny wypada ten konkurs na wytrwałość! A i
treningu dziś nie ma. Wpadnij dziś do mnie ok? Pomożesz mi. Całuski Sawa.”
Zaśmiałam się, ale i jednocześnie się załamałam. W środę mam tyle tych prac
klasowych i kartkówek, że nie wiem czy się wyrobię. Zaczęłam odpisywać Sawie z
smutkiem. „ Przepraszam, ale nie dam rady do ciebie przyjść Sawa. Cały
tydzień mam zawalony a zwłaszcza w moje urodziny.”. Przeczytałam ją kilka
razy i wysłałam. Nie musiałam czekać nawet minuty a już widziałam głupią minę
Sawy na ekranie telefonu. Przyjęłam połączenie i przystawiłam telefon do ucha.
- Skoro nie możesz przyjść do mnie to ja przyjdę do ciebie!
- Sawa, czy ty płaczesz?- tak wiem jestem dziwna. Z ludźmi ze szkoły nie potrafię normalnie rozmawiać, nawet z większością rodziny, a z osobami z klubu to umiem bez jąkania! Coś na pewno mam nie tak z mózgiem.
- Pokłóciłam się z nim!
- Postaram się do ciebie przyjść..- przygryzłam wargę. Tylko jak? Rodzice myślą iż się uczę, a ja jeszcze nigdy ich nie okłamałam. Wzięłam głęboki wdech.- Będę u ciebie za piętnaście minut.- i się rozłączyłam. Co ja takiego powiedziałam?! Załamana opadłam plecami na materac. I co teraz? Spytać się rodziców? Ale co ja im powiem? Że idę pomóc koleżance pogodzić się z chłopakiem? Toż to przecież dla nich będzie tylko wymówka na to co tata piszę w książkach! Zacisnęłam swoje dłonie na kocu. Spojrzałam na nie po chwili. Czemu one muszą być takie małe? Ogółem to nie lubię całego swojego ciała. Westchnęłam po raz kolejny. Przymknęłam powieki i szukałam pomysłu…. Mam! Gwałtownie podniosłam się do siadu, że aż spadłam na podłogę. Jęknęłam, podnosząc się z podłogi i masując obolały bark. Zeszłam na dół i ujrzałam rodziców grających w karty. Oparłam się o framugę, jednocześnie się za nią chowając. Nie lubiłam nikomu przeszkadzać. Mama mnie zauważyła i zachęciła gestem dłoni abym do nich podeszła. Usiadłam pomiędzy nimi i przyglądałam się kartom.
- Mamo….- przełknęłam ślinę. Matka pilnie przyglądała się kartom a ojciec patrzył się na biust mamy. Przywykłam do tego.
- Tak słonko?
- Czy mogę wyjść na świeże powietrzę? Nie mogę już nic zmieścić do głowy na poniedziałkową kartkówkę i czy mogę pobiegać w parku?
- Oczywiście. Ale wróć za godzinę.- odpowiedział ojciec wykładając karty. Uśmiechnęłam się i ucałowałam oboje. Ruszyłam na górę, spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze dziesięć minut. Szybko przebrałam się w szare spodnie od dresu i czarną podkoszulkę do gimnastyki. Włosy związałam. Słuchawki znajdowały się w moich uszach. Zbiegłam do przedpokoju, biegiem zakładałam addidasy, krzyknęłam iż wychodzę i biegiem udałam się do domu Sawy. Nawet się nie zdyszałam, zaleta biegania codziennie. Sawa siedziała przytulona do poduszki ze zdjęciem Mitsuharu.
- Sawa-chan nie po to tu przyszłam aby widzieć twojego doła!
- Anna-chan! Przyszłaś!- rzuciła się na mnie.
- Opowiadaj, o co poszła ta kłótnia?
- Pamiętasz tę imprezę , na którą nie przyszłaś?- przytaknęłam.- No więc oczywiście, że się upił i zarywał do jakieś laski, a ta…. A ta pocałowała go w usta! A ten to odwzajemnił! Gorzej! Zaproponował jej numerek!- i wybuchnęła płaczem. Przytuliłam ją do siebie i czułam jak moja bluzka staję się mokra. Jednak nie dbałam o to. Nie umiem pocieszać ludzi, a tym bardziej ich ze sobą godzić. Jednak to dzięki mnie Sawa-chan i Mitsuharu-kun są parą.
- W takim razie trzeba z nim pogadać!
- Gadałam z nim! A ten się na mnie wydzierał….
- Ale on był trzeźwy czy pijany?
- No…- podrapała się po głowie. Czyli pijany.
- W takim razie ubieraj się Sawa-senpai!
- Gdzie chcesz abym poszła?- odsunęła się ode mnie wycierając łzy. Złośliwy uśmieszek pojawił się na moich ustach.
- Sprawimy by Mitsuharu był zazdrosny!
- Skoro nie możesz przyjść do mnie to ja przyjdę do ciebie!
- Sawa, czy ty płaczesz?- tak wiem jestem dziwna. Z ludźmi ze szkoły nie potrafię normalnie rozmawiać, nawet z większością rodziny, a z osobami z klubu to umiem bez jąkania! Coś na pewno mam nie tak z mózgiem.
- Pokłóciłam się z nim!
- Postaram się do ciebie przyjść..- przygryzłam wargę. Tylko jak? Rodzice myślą iż się uczę, a ja jeszcze nigdy ich nie okłamałam. Wzięłam głęboki wdech.- Będę u ciebie za piętnaście minut.- i się rozłączyłam. Co ja takiego powiedziałam?! Załamana opadłam plecami na materac. I co teraz? Spytać się rodziców? Ale co ja im powiem? Że idę pomóc koleżance pogodzić się z chłopakiem? Toż to przecież dla nich będzie tylko wymówka na to co tata piszę w książkach! Zacisnęłam swoje dłonie na kocu. Spojrzałam na nie po chwili. Czemu one muszą być takie małe? Ogółem to nie lubię całego swojego ciała. Westchnęłam po raz kolejny. Przymknęłam powieki i szukałam pomysłu…. Mam! Gwałtownie podniosłam się do siadu, że aż spadłam na podłogę. Jęknęłam, podnosząc się z podłogi i masując obolały bark. Zeszłam na dół i ujrzałam rodziców grających w karty. Oparłam się o framugę, jednocześnie się za nią chowając. Nie lubiłam nikomu przeszkadzać. Mama mnie zauważyła i zachęciła gestem dłoni abym do nich podeszła. Usiadłam pomiędzy nimi i przyglądałam się kartom.
- Mamo….- przełknęłam ślinę. Matka pilnie przyglądała się kartom a ojciec patrzył się na biust mamy. Przywykłam do tego.
- Tak słonko?
- Czy mogę wyjść na świeże powietrzę? Nie mogę już nic zmieścić do głowy na poniedziałkową kartkówkę i czy mogę pobiegać w parku?
- Oczywiście. Ale wróć za godzinę.- odpowiedział ojciec wykładając karty. Uśmiechnęłam się i ucałowałam oboje. Ruszyłam na górę, spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze dziesięć minut. Szybko przebrałam się w szare spodnie od dresu i czarną podkoszulkę do gimnastyki. Włosy związałam. Słuchawki znajdowały się w moich uszach. Zbiegłam do przedpokoju, biegiem zakładałam addidasy, krzyknęłam iż wychodzę i biegiem udałam się do domu Sawy. Nawet się nie zdyszałam, zaleta biegania codziennie. Sawa siedziała przytulona do poduszki ze zdjęciem Mitsuharu.
- Sawa-chan nie po to tu przyszłam aby widzieć twojego doła!
- Anna-chan! Przyszłaś!- rzuciła się na mnie.
- Opowiadaj, o co poszła ta kłótnia?
- Pamiętasz tę imprezę , na którą nie przyszłaś?- przytaknęłam.- No więc oczywiście, że się upił i zarywał do jakieś laski, a ta…. A ta pocałowała go w usta! A ten to odwzajemnił! Gorzej! Zaproponował jej numerek!- i wybuchnęła płaczem. Przytuliłam ją do siebie i czułam jak moja bluzka staję się mokra. Jednak nie dbałam o to. Nie umiem pocieszać ludzi, a tym bardziej ich ze sobą godzić. Jednak to dzięki mnie Sawa-chan i Mitsuharu-kun są parą.
- W takim razie trzeba z nim pogadać!
- Gadałam z nim! A ten się na mnie wydzierał….
- Ale on był trzeźwy czy pijany?
- No…- podrapała się po głowie. Czyli pijany.
- W takim razie ubieraj się Sawa-senpai!
- Gdzie chcesz abym poszła?- odsunęła się ode mnie wycierając łzy. Złośliwy uśmieszek pojawił się na moich ustach.
- Sprawimy by Mitsuharu był zazdrosny!
[ Sasori ]
Czekałem na koniec
tych pieprzonych zajęć. W głowie dalej miałem te oczy. Ta dziewczyna, ta cała
Ami, to kuzynka Deidary. Kiedy zadzwonił dzwonek postanowiłem udać się do
pobliskiego jubilera. No cóż trzeba coś kupić, dla pewnej osoby. Szukałem
odpowiedniej zawieszki. Wiedziałem iż je kolekcjonuję. Usłyszałem piski kobiet
a po chwili naokoło mnie stał wianuszek dziewczyn. Sztuczny uśmiech pojawił się
na mych ustach. Dziewczyny chciały zrobić ze mną sobie zdjęcia, nie mogłem im
odmówić. Może jakąś sobie wybiorę na kolejny numerek? Lecz po chwili
przypomniały mi się słowa Konan „ Jeśli spróbujesz przez miesiąc zarywać do
jakieś laski, której ja ci nie wybiorę to mnie popamiętasz. Musimy przecież tę
twoją wpadkę z Ami rozwiązać….” I znów ONA jest w mojej głowie. Ale trzeba
przyznać ma niezłe nogi…. Kurwa znów się zamyśliłem. Kiedy już zostało zrobione
zdjęcie, wybrałem zawieszkę anioła, ruszyłem do kasy, zapłaciłem i opuściłem to
miejsce. Marcowy wiatr bawił się moimi włosami, jak i kawałkami rozpiętej
koszuli. Poprawiłem swoje włosy i ruszyłem spacerem do domu. Usłyszałem dźwięk
telefonu, wyjąłem go, spojrzałem kto dzwoni i odebrałem.
- Czego Hidan?
- Kurwa Saso! Nie pieprz jakieś laski w schowku woźnego tylko złaź na parking!
- Ty na mnie czekasz? O a to nowość. Ale sorry, nie pierdole się z żadną dziewczyną tylko idę do…- przerwał mi, rozłączając się. Schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem dalej. Pogoda dopisywała, aż chciało się śpiewać. Cóż to nawet nie głupi pomysł. Trzeba pomyśleć nad tą imprezą, za którą jestem odpowiedzialny…
- Czego Hidan?
- Kurwa Saso! Nie pieprz jakieś laski w schowku woźnego tylko złaź na parking!
- Ty na mnie czekasz? O a to nowość. Ale sorry, nie pierdole się z żadną dziewczyną tylko idę do…- przerwał mi, rozłączając się. Schowałem telefon do kieszeni i ruszyłem dalej. Pogoda dopisywała, aż chciało się śpiewać. Cóż to nawet nie głupi pomysł. Trzeba pomyśleć nad tą imprezą, za którą jestem odpowiedzialny…
[ Anna ]
To już ten dzień.
Moje osiemnaste urodziny. Nic wielkiego. Siedziałam samotnie na dachu, jedząc
swoje dango. Za godzinę będę miała ostatni test tego dnia, a potem zawody. A co
jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli pomylę kroki, lub co gorsza upadnę? Wiem, że Tokio
mi pomoże, ale nie mogę na niego wiecznie liczyć. O wilku mowa. Napisał przed
chwilą do mnie smsa. „ No młoda powodzenia na teście z angielskiego! No i
wszystkiego najlepszego młoda!” Pokręciłam głową. Wiedziałam iż mi się nie
uda. Cały weekend spędziłam na pogodzeniu Sawy z Mitsuharu. Jednak mi się to
udało. Z uśmiechem schowałam telefon i dokończyłam dango. Otrząsnęłam
spódniczkę z kurzu i kierowałam się ku wejściu do szkoły. Modliłam się w duchu,
aby nie zauważyła mnie w szkole Sayuri, bo by zaczęła krzyczeć życzenia dla
mnie. Tak nie lubię dnia swoich urodzin. Dlaczego? Ponieważ one zawsze są okropne.
Niestety los nie chciał mi pomóc bo już po chwili czułam jak Sayuri wiesza się
na mojej szyi.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KUZYNECZKO!- zesztywniałam. Widziałam wzrok wszystkich na sobie. Wyswobodziłam się z uścisku Sayuri i pobiegłam z dala od wszystkich, cała czerwona na twarzy. Biegłam jak najdalej od ludzi. Nie chciałam aby ktokolwiek wiedział o moich urodzinach. Nagle na kogoś wpadłam. Ujrzałam czerwone włosy i fioletowe oczy. Mój burak przybrał kolejny poziom. Z piskiem z niego zeszłam i uciekłam jak najdalej. I znów byłam na dachu. Próbowałam złapać oddech. Oparłam się o siatkę i osuwałam się na dół. Starałam się nie dopuścić do ujścia łez, nie chciałam tego. Jednak nie udało mi się. Łzy spływały po moich policzkach. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Poczułam wibrację w marynarce. Przetarłam oczy, wyjmując telefon. To Tokio. Odebrałam.
- H..halo..
- Anna! Ej ty płaczesz? Co się stało?
- Nic… takiego…
- Ktoś ci coś zrobił? Powiedz a zaraz będziemy z chłopakami u ciebie w szkole.- słyszałam determinację w jego głosie.
- Anna, powiedz tylko kto a my się z nim lub z nimi rozprawimy!- dołączył do niego Koji. Znów zaniosłam się płaczem, nie zważając na to co do mnie mówili, rozłączyłam się. Pragnęłam być sama, aby nikt mnie nie widział. Chciałam założyć pelerynę niewitke Harrego i zniknąć. Nie słyszałam dzwonka, nie słyszałam głosów innych uczniów, będących na dworze. Byłam tylko ja i moje łzy. Nie chciałam aby ktoś na mnie patrzył, nie chciałam na nikogo patrzeć. Po prostu… chce zostać sama. Schowałam twarz w kolanach, rękoma opatuliłam się tak aby nikt mnie nie zauważył. Nie wiem, ile tu byłam. Nie liczyłam czasu, jednak poczułam czyjąś dłoń na swojej głowie. Podniosłam zapłakany wzrok i ujrzałam Tokio. Przykucnął obok mnie i pogłaskał po głowie, jak małe dziecko.
- Już dobrze młoda. Jestem tu.- uśmiechnął się do mnie a ja przytuliłam się do niego. Wiedziałam o tym iż podobają mu się mężczyźni, przecież on i Koji są parą. Jednak traktowałam go jak brata.
- Dobra Anna jesteś zwolniona z pozostałych lekcji. Sensei- Amori to załatwiła. A teraz słonko nie płacz nam bo i ja płaczę.- teatralnie chwycił się za serce, co mnie rozśmieszyło.
- No wreszcie! Dalej chcemy usłyszeć twój śmiech.- pokręciłam głową.- W takim razie nie mam innego wyboru. Tokio! Bierzemy ją ze sobą!- nim się obejrzałam Tokio przerzucił mnie sobie przez ramię a Koji trzymał moje rzeczy. Zeszliśmy na dół i od razu zaczęłam się szarpać. Była przerwa, więc każdy mógł mnie zobaczyć.
- Puszczaj mnie Tokio.- poprosiłam błagalnym tonem.
- Kochanie słyszałeś? Anna chce abym ją puścił. Zrobić to?
- Hmmm…. Jasne.- poczułam jak Tokio podrzuca mnie do góry i po chwili siedziałam na ramionach Kojiego. I znów czułam spojrzenia wszystkich uczniów.
- Hej Anna popacz na to!- Tokio stanął na rękach i chodził tak. Wiedziałam iż czekał aż wejdę na jego stopy. To może być okazja abym mogła uciec. Wzięłam głęboki oddech i szybko stanęłam na nim. Chciałam już zejść, lecz tylko wygięłam się do tyłu, uważając na lampę.
- No ,no. Kwiatuszek pokazuje swoje wdzięki.
- Zzamknij się… Koji..
- Nie no! Kobieto przestań się jąkać. Ale nie martw się.- chwycił mnie w pasie i niósł na rękach. Tokio kopniakiem otworzył drzwi a Koji podrzucił mnie do góry.- Już za chwilę mamy zawody!- złapali mnie, postawili na ziemi i otoczyli ramionami.
- Czy wam aby nie wygodnie?- sarknęłam, zakładając dłonie na piersiach.
- No i taką Annę znamy i kochamy!- złapali za moje policzki i robili mi jak stare babcie. Odepchnęłam ich od siebie i udałam się przed siebie.
- Kotku! Gdzie ty idziesz?!- krzyknął Tokio, a Koji dogonił mnie, chwycił za rękę i pociągnął do jego samochodu. Tokio zajął miejsce zza nami. I ruszyli a ja zaczęłam na nich krzyczeć….
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KUZYNECZKO!- zesztywniałam. Widziałam wzrok wszystkich na sobie. Wyswobodziłam się z uścisku Sayuri i pobiegłam z dala od wszystkich, cała czerwona na twarzy. Biegłam jak najdalej od ludzi. Nie chciałam aby ktokolwiek wiedział o moich urodzinach. Nagle na kogoś wpadłam. Ujrzałam czerwone włosy i fioletowe oczy. Mój burak przybrał kolejny poziom. Z piskiem z niego zeszłam i uciekłam jak najdalej. I znów byłam na dachu. Próbowałam złapać oddech. Oparłam się o siatkę i osuwałam się na dół. Starałam się nie dopuścić do ujścia łez, nie chciałam tego. Jednak nie udało mi się. Łzy spływały po moich policzkach. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Poczułam wibrację w marynarce. Przetarłam oczy, wyjmując telefon. To Tokio. Odebrałam.
- H..halo..
- Anna! Ej ty płaczesz? Co się stało?
- Nic… takiego…
- Ktoś ci coś zrobił? Powiedz a zaraz będziemy z chłopakami u ciebie w szkole.- słyszałam determinację w jego głosie.
- Anna, powiedz tylko kto a my się z nim lub z nimi rozprawimy!- dołączył do niego Koji. Znów zaniosłam się płaczem, nie zważając na to co do mnie mówili, rozłączyłam się. Pragnęłam być sama, aby nikt mnie nie widział. Chciałam założyć pelerynę niewitke Harrego i zniknąć. Nie słyszałam dzwonka, nie słyszałam głosów innych uczniów, będących na dworze. Byłam tylko ja i moje łzy. Nie chciałam aby ktoś na mnie patrzył, nie chciałam na nikogo patrzeć. Po prostu… chce zostać sama. Schowałam twarz w kolanach, rękoma opatuliłam się tak aby nikt mnie nie zauważył. Nie wiem, ile tu byłam. Nie liczyłam czasu, jednak poczułam czyjąś dłoń na swojej głowie. Podniosłam zapłakany wzrok i ujrzałam Tokio. Przykucnął obok mnie i pogłaskał po głowie, jak małe dziecko.
- Już dobrze młoda. Jestem tu.- uśmiechnął się do mnie a ja przytuliłam się do niego. Wiedziałam o tym iż podobają mu się mężczyźni, przecież on i Koji są parą. Jednak traktowałam go jak brata.
- Dobra Anna jesteś zwolniona z pozostałych lekcji. Sensei- Amori to załatwiła. A teraz słonko nie płacz nam bo i ja płaczę.- teatralnie chwycił się za serce, co mnie rozśmieszyło.
- No wreszcie! Dalej chcemy usłyszeć twój śmiech.- pokręciłam głową.- W takim razie nie mam innego wyboru. Tokio! Bierzemy ją ze sobą!- nim się obejrzałam Tokio przerzucił mnie sobie przez ramię a Koji trzymał moje rzeczy. Zeszliśmy na dół i od razu zaczęłam się szarpać. Była przerwa, więc każdy mógł mnie zobaczyć.
- Puszczaj mnie Tokio.- poprosiłam błagalnym tonem.
- Kochanie słyszałeś? Anna chce abym ją puścił. Zrobić to?
- Hmmm…. Jasne.- poczułam jak Tokio podrzuca mnie do góry i po chwili siedziałam na ramionach Kojiego. I znów czułam spojrzenia wszystkich uczniów.
- Hej Anna popacz na to!- Tokio stanął na rękach i chodził tak. Wiedziałam iż czekał aż wejdę na jego stopy. To może być okazja abym mogła uciec. Wzięłam głęboki oddech i szybko stanęłam na nim. Chciałam już zejść, lecz tylko wygięłam się do tyłu, uważając na lampę.
- No ,no. Kwiatuszek pokazuje swoje wdzięki.
- Zzamknij się… Koji..
- Nie no! Kobieto przestań się jąkać. Ale nie martw się.- chwycił mnie w pasie i niósł na rękach. Tokio kopniakiem otworzył drzwi a Koji podrzucił mnie do góry.- Już za chwilę mamy zawody!- złapali mnie, postawili na ziemi i otoczyli ramionami.
- Czy wam aby nie wygodnie?- sarknęłam, zakładając dłonie na piersiach.
- No i taką Annę znamy i kochamy!- złapali za moje policzki i robili mi jak stare babcie. Odepchnęłam ich od siebie i udałam się przed siebie.
- Kotku! Gdzie ty idziesz?!- krzyknął Tokio, a Koji dogonił mnie, chwycił za rękę i pociągnął do jego samochodu. Tokio zajął miejsce zza nami. I ruszyli a ja zaczęłam na nich krzyczeć….
[ Kakuzu ]
- Sayuri wiesz, że
nie powinnaś tego robić. To twoja kuzynka.
- Wiem Kaziu, ale nie mam innego wyjścia! Ona musi kogoś sobie znaleźć!
- Ale portal randkowy? Ty wiesz jacy zboczeńcy lub pedofile mogą ją tam zobaczyć?
- Ty wiesz, że o tym nie pomyślałam.- szybko skasowała to co napisała i wyszła z jakiegoś dennego portalu randkowego.- Ale co ja mam z nią zrobić? Nie chce się umawiać na randki bo się boi innych ludzi.
- A może byśmy tak dali jej spokój. Przecież na każdego przyjdzie czas. Nawet na Annę. Więc nie bądź taka i się uspokój.
- Może masz rację.- przyłożyła palce do brody, co nie wróżyło nic dobrego.- Ale mogę jej pomóc. Mówiłeś mi iż pan X jest nieśmiały w stosunku do kobiet. Tak więc może ich ze sobą zeswatamy?- zrobiła te swoje oczka.
- Sayuri i co ty chcesz przez to osiągnąć? Co jeśli oboje nie będą gadać i się nie polubią. Albo co gorsza, zakochają się w sobie, jednak ten będzie musiał z nią zerwać bo się nie spodoba jego rodzicom? Wtedy będzie to twoja wina. Ale ty o tym wiesz.
- Oczywiście, że…. Nie. Ale ja chce, żeby była szczęśliwa. Czy to aż tak wiele?
- No nie, ale zauważ iż może jej nie potrzeba wiele do szczęścia. Kiedy ostatnio rozmawiałyście o jej treningach co?
- O kurwa! Ona ma dzisiaj ważne zawody!- załamana osunęła się na podłogę. Ukucnąłem naprzeciwko niej.
- A wiesz na jakim kanale to leci? To może jeszcze na coś zdąży….
- Oczywiście, że wiem! To na 269!- zaśmiałem się, spoglądając na jej piersi…. Oczywiście dała mi po twarzy.- Nie myśl o niczym zboczonym Kakuzu!- ech te kobiety, z nimi nawet podroczyć się nie można….
- Wiem Kaziu, ale nie mam innego wyjścia! Ona musi kogoś sobie znaleźć!
- Ale portal randkowy? Ty wiesz jacy zboczeńcy lub pedofile mogą ją tam zobaczyć?
- Ty wiesz, że o tym nie pomyślałam.- szybko skasowała to co napisała i wyszła z jakiegoś dennego portalu randkowego.- Ale co ja mam z nią zrobić? Nie chce się umawiać na randki bo się boi innych ludzi.
- A może byśmy tak dali jej spokój. Przecież na każdego przyjdzie czas. Nawet na Annę. Więc nie bądź taka i się uspokój.
- Może masz rację.- przyłożyła palce do brody, co nie wróżyło nic dobrego.- Ale mogę jej pomóc. Mówiłeś mi iż pan X jest nieśmiały w stosunku do kobiet. Tak więc może ich ze sobą zeswatamy?- zrobiła te swoje oczka.
- Sayuri i co ty chcesz przez to osiągnąć? Co jeśli oboje nie będą gadać i się nie polubią. Albo co gorsza, zakochają się w sobie, jednak ten będzie musiał z nią zerwać bo się nie spodoba jego rodzicom? Wtedy będzie to twoja wina. Ale ty o tym wiesz.
- Oczywiście, że…. Nie. Ale ja chce, żeby była szczęśliwa. Czy to aż tak wiele?
- No nie, ale zauważ iż może jej nie potrzeba wiele do szczęścia. Kiedy ostatnio rozmawiałyście o jej treningach co?
- O kurwa! Ona ma dzisiaj ważne zawody!- załamana osunęła się na podłogę. Ukucnąłem naprzeciwko niej.
- A wiesz na jakim kanale to leci? To może jeszcze na coś zdąży….
- Oczywiście, że wiem! To na 269!- zaśmiałem się, spoglądając na jej piersi…. Oczywiście dała mi po twarzy.- Nie myśl o niczym zboczonym Kakuzu!- ech te kobiety, z nimi nawet podroczyć się nie można….
[ Anna ]
Siedziałam w
szatni, a Mei biła Yamato za to iż pocałował ją na naszych oczach. Śmiałam się
tak jak każdy. Nagle zostałam przez kogoś złapana.
- No to dziś impreza u ciebie co Ann?
- No raczej. Przecież dziś są trzy święta!- krzyknęła Sawa.
- Hę? Tokio puść mnie!
- No wiesz, dziś są twe osiemnaste urodziny, po raz kolejny wygraliśmy te zawody utrzymując naszą tradycję no i dziś mija dziesięć lat odkąd trenujemy razem.
- No tak! To idziecie?- spytałam starając zatrzymać łzy. Mei pierwsza się przy mnie zjawiła i razem wyszłyśmy. Reszta od razu nas dogoniła. Przede mną jakby z ziemi wyrosła kobieta z mikrofonem.
- Anna powiedz nam czy w twoim solowym występie specjalnie spadałaś czy to było twoje nieutrzymanie się w tej pozycji?
- Proszę spojrzeć tutaj!- ludzie krzyczeli w moją stronę.
- Bardzo przepraszamy, jednak jesteśmy zmęczeni.- Tokio złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tylko sobie znaną stronę.- Nie dadzą nam wyjść normalnie. Może tak taniec do „ Ending Story”?- uśmiechnął się. A ja przytaknęłam. Puścił muzykę z telefonu i zaczęliśmy tańczyć. Tylko po to by się wydostać. Jednak to i tak było dla mnie radością, którą czerpię z tego za każdym razem…. Panowie krzyczeli, jakby byli nachlani. No dobra wypiliśmy kilka puszek, no ale to nikomu nie zaszkodziło! Przecież po coli nic się nie stanie. Ale nie. Oni muszą sobie poudawać. Czasami zastanawiałam się jak to możliwe iż się z nimi przyjaźnię.
- Mei co jest?- zagadnęłam do niej.
- Wiesz, Yamato coraz bardziej jest niedostępny. Nie widuję go często, jedynie to na treningach…
- To przez to iż się zgodziłaś aby został modelem.- powiedziała Sawa.
- Nom, Mei-chan może powinnaś mu o tym powiedzieć?
- Anna a ty powinnaś sobie znaleźć chłopaka.- odpowiedziała mi.- Porozmawiam z nim, ale ty będziesz musiała znaleźć sobie chłopaka w ciągu dwóch tygodni. Zgoda?- wyciągnęła w moją stronę dłoń. Uścisnęłam ją, musiałam jej pomóc.
- Dobra a teraz marsz do niego.- uśmiechnęłam się. Po chwili byliśmy pod moim domem. Weszliśmy i od razu usłyszałam.
- STO LAT ANNA!- by po chwili ktoś zapalił światło i ujrzałam całą swoją klasę, wraz z klasą Sayuri oraz z…
- Akatsuki!- pisnęła Aiko wraz a Asami.
- No młoda i jak wrażenie?- spytał się mnie Sasori, podając pudełko. Ale ja mu nie odpowiedziałam tylko wybiegłam z domu, ze łzami. Wiedzą dobrze iż nie lubię niespodzianek! A zwłaszcza imprez! Słyszałam krzyk Tokio, który za mną biegł. Nie zauważyłam korzenia i bym się wywaliła, gdyby ktoś nie chwycił mnie za nadgarstek. Tym kimś okazał się Tokio.
- Ann, przestań płakać.- powiedział a ja przytuliłam się do niego.- Postaraj się może uśmiechnąć. W końcu urodziny ma się tylko raz w roku….
- No to dziś impreza u ciebie co Ann?
- No raczej. Przecież dziś są trzy święta!- krzyknęła Sawa.
- Hę? Tokio puść mnie!
- No wiesz, dziś są twe osiemnaste urodziny, po raz kolejny wygraliśmy te zawody utrzymując naszą tradycję no i dziś mija dziesięć lat odkąd trenujemy razem.
- No tak! To idziecie?- spytałam starając zatrzymać łzy. Mei pierwsza się przy mnie zjawiła i razem wyszłyśmy. Reszta od razu nas dogoniła. Przede mną jakby z ziemi wyrosła kobieta z mikrofonem.
- Anna powiedz nam czy w twoim solowym występie specjalnie spadałaś czy to było twoje nieutrzymanie się w tej pozycji?
- Proszę spojrzeć tutaj!- ludzie krzyczeli w moją stronę.
- Bardzo przepraszamy, jednak jesteśmy zmęczeni.- Tokio złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tylko sobie znaną stronę.- Nie dadzą nam wyjść normalnie. Może tak taniec do „ Ending Story”?- uśmiechnął się. A ja przytaknęłam. Puścił muzykę z telefonu i zaczęliśmy tańczyć. Tylko po to by się wydostać. Jednak to i tak było dla mnie radością, którą czerpię z tego za każdym razem…. Panowie krzyczeli, jakby byli nachlani. No dobra wypiliśmy kilka puszek, no ale to nikomu nie zaszkodziło! Przecież po coli nic się nie stanie. Ale nie. Oni muszą sobie poudawać. Czasami zastanawiałam się jak to możliwe iż się z nimi przyjaźnię.
- Mei co jest?- zagadnęłam do niej.
- Wiesz, Yamato coraz bardziej jest niedostępny. Nie widuję go często, jedynie to na treningach…
- To przez to iż się zgodziłaś aby został modelem.- powiedziała Sawa.
- Nom, Mei-chan może powinnaś mu o tym powiedzieć?
- Anna a ty powinnaś sobie znaleźć chłopaka.- odpowiedziała mi.- Porozmawiam z nim, ale ty będziesz musiała znaleźć sobie chłopaka w ciągu dwóch tygodni. Zgoda?- wyciągnęła w moją stronę dłoń. Uścisnęłam ją, musiałam jej pomóc.
- Dobra a teraz marsz do niego.- uśmiechnęłam się. Po chwili byliśmy pod moim domem. Weszliśmy i od razu usłyszałam.
- STO LAT ANNA!- by po chwili ktoś zapalił światło i ujrzałam całą swoją klasę, wraz z klasą Sayuri oraz z…
- Akatsuki!- pisnęła Aiko wraz a Asami.
- No młoda i jak wrażenie?- spytał się mnie Sasori, podając pudełko. Ale ja mu nie odpowiedziałam tylko wybiegłam z domu, ze łzami. Wiedzą dobrze iż nie lubię niespodzianek! A zwłaszcza imprez! Słyszałam krzyk Tokio, który za mną biegł. Nie zauważyłam korzenia i bym się wywaliła, gdyby ktoś nie chwycił mnie za nadgarstek. Tym kimś okazał się Tokio.
- Ann, przestań płakać.- powiedział a ja przytuliłam się do niego.- Postaraj się może uśmiechnąć. W końcu urodziny ma się tylko raz w roku….
****
Tak więc dziś daję notkę, w której pomogła mi ma kochana Miki ^^ Jej fragment to zakupy Ami, i to moim zdaniem najlepszy moment w notce.... A więc tak notka ma taką a nie inną nazwę bo tak jak i moja postać Anna obchodzę dziś urodzinki. Nie ma to jak kolejny rok na karku ;)
8 mar 2014
Piosenka
[ Nagato ]
Do moich uszu dotarł nieznośny dźwięk budzika. Ledwo
uchyliłem powieki i szukałem telefonu, by wyłączyć ten wkurwiający jazgot
drżącego się Hidana. Przysięgam iż mu wpierdolę, lecz nie teraz. Teraz jedyne o
czym marzę to ja i moja poduszka. Znów zamknąłem swe powieki, kiedy po raz
drugi słyszałem piskliwy głos Hidana i to bardzo wyraźnie. Gwałtownie się
podniosłem i uderzyłem o coś głową.
- Kurwa…. Hidan wytłumacz mi co robisz u mnie o…- zerknąłem na telefon.- dziewiątej w sobotę?
- Deklu wstawaj! Dzisiaj mamy gdzieś iść z Konan. Ponoć to ważne czy coś.
- I dlatego… ty po mnie przyszedłeś?- przetarłem swoje oczy. Wyszedłem spod kołdry, byłem w samych bokserkach.< a na twoim torsie była moja szminka…- dop. autorki> Zniknąłem w łazience, wraz z telefonem.
- Tylko nie spryskaj telefonu!- krzyknął a ja miałem wielką ochotę mu przypierdolić. Poranna toaleta nie zajęła mi dużo czasu, tak jak w przypadku Hidana czy Deidary. Wyszedłem ubrany i ujrzałem leżącego na moim łóżku stalowłosego. Westchnąłem podchodząc do niego i kopiąc w piszczel. Syknął z bólu.
- Rudzielcu, kurwa nie musiałeś tak mocno…
- Radze ci uważać na słowa Hidan. Bo twój Jashin ci nie pomoże.
- Dobra, dobra młody. Widzę iż jesteś gotowy w takim razie teraz idziemy po blondyneczkę!- krzyknął uradowany.
- Chwila, stop. Ty mnie kurwa pierwszego obudziłeś?!- podniosłem głos, co było u mnie rzadkością. Ten wyszczerzył te swoje pojebane zęby.- Zrób tak jeszcze raz a nie będzie miło.
- Dobra dzieciaku. A teraz chodź.- niechętnie ruszyłem zza tym imbecylem. Zachowywał się jak małpa, ponieważ zamiast skorzystać z drzwi wyszedł oknem. Zrobiłem facepalma i ruszyłem schodami na dół. W kuchni ujrzałem gosposię Esmeraldę. Uśmiechnąłem się do niej. Co odwzajemniła. Była ze mną odkąd byłem mały.
- Wcześnie dziś wstałeś chłopcze.- usłyszałem delikatny włoski akcent.
- Jak widać.- ziewnąłem z czego zachichotała. Podała mi kanapkę z serem, sałatą i pomidorem, kawę i gratkę. Do kuchni wszedł Hidan, akurat wtedy kiedy miałem w ustach sporawy kęs posiłku. Chwycił mnie za ramię i wyciągnął z pomieszczenia. Zabrał mi kanapkę i kazał ubrać. Pokazałem mu jedynie środkowy palec, niestety brzuch domagał się odzyskania kanapki. Pośpiesznie założyłem buty, pochwyciłem skurzaną kurtkę i zabrałem kanapkę. Był początek marca, a mimo to słońce wychodziło śmiało zza chmur. Trajkotał o jakiś kobietach, czego nie słuchałem. Prowadził mnie do domu Deidary. Jak się później okazało byli tam pozostali i czekali tylko na nas. Dowiedziałem się iż musimy napisać jakąś piosenkę z okazji zbliżającego się dnia kobiet. Opadłem na łóżko. I tylko dlatego mnie obudzili? Przecież to można załatwić nawet jutro! Albo w poniedziałek po szkole! Ale nie, oni jak mają czas to muszą mi na złość zrobić. Debile jebane.
- A właśnie. Nagato jedziesz do tego teatru?
- Tak Itachi. A co?
- Czyli nasza trójka jedzie un.- Deidara poprawił swoją grzywkę. No i się zaczęło. Ten z Hidanem zaczęli skakać sobie do gardeł, Itachi gadał przez telefon a Sasori robił marionetki. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek……. Byliśmy w studiu nagraniowym. Piosenkę napisałem a z chłopakami wymyśleliśmy brzmienie. Teraz ustawiałem struny a Hidan przyglądał się jakieś pracownicy. Po chwili zaczęliśmy.
- Betsu no nemurenuyoru Anata no koto o kangae, kangaete. Anata no genkina koe ga watashi no kokoronouchi no merodī no yō ni kikoemasu. Watashi wa kanojo o ushinaitakunai, watashi wa kanojo o ushinau sasemasen. ... kono kankaku wa, watashitachi no uchi ni,-ai, shinkō o mezame saseru. Kono shin'nen wa, anata ga yori yoi hi o kakunin suru koto ga dekimasu. Anatanoegao, kono jumon. Sore wa watashi ga nozomu subetedesu. Anata wa, anata ga aisa retaidesu... Soreha-bidesu. Kore wa anata no hidearu. Sonohi watashi wa naniyori mo, anata ga kazoete iru. Kono Ni~Tsu wa saitendesu. Sono chōdo anata to sugosu... wa anata ga torinokosatsu shika nakatta to omoimasu. Sore wa hontōde wanai. Watashi wa anata ni bara o ataeruga, tada no barade wanaideshou. Massugu watashi no kokoro kara no bara. Watashinojinsei no sureddo ni kakoma re.... Nakanaide, naite wa ikenai.- zakończyliśmy śpiewać z Sasorim....
- Kurwa…. Hidan wytłumacz mi co robisz u mnie o…- zerknąłem na telefon.- dziewiątej w sobotę?
- Deklu wstawaj! Dzisiaj mamy gdzieś iść z Konan. Ponoć to ważne czy coś.
- I dlatego… ty po mnie przyszedłeś?- przetarłem swoje oczy. Wyszedłem spod kołdry, byłem w samych bokserkach.< a na twoim torsie była moja szminka…- dop. autorki> Zniknąłem w łazience, wraz z telefonem.
- Tylko nie spryskaj telefonu!- krzyknął a ja miałem wielką ochotę mu przypierdolić. Poranna toaleta nie zajęła mi dużo czasu, tak jak w przypadku Hidana czy Deidary. Wyszedłem ubrany i ujrzałem leżącego na moim łóżku stalowłosego. Westchnąłem podchodząc do niego i kopiąc w piszczel. Syknął z bólu.
- Rudzielcu, kurwa nie musiałeś tak mocno…
- Radze ci uważać na słowa Hidan. Bo twój Jashin ci nie pomoże.
- Dobra, dobra młody. Widzę iż jesteś gotowy w takim razie teraz idziemy po blondyneczkę!- krzyknął uradowany.
- Chwila, stop. Ty mnie kurwa pierwszego obudziłeś?!- podniosłem głos, co było u mnie rzadkością. Ten wyszczerzył te swoje pojebane zęby.- Zrób tak jeszcze raz a nie będzie miło.
- Dobra dzieciaku. A teraz chodź.- niechętnie ruszyłem zza tym imbecylem. Zachowywał się jak małpa, ponieważ zamiast skorzystać z drzwi wyszedł oknem. Zrobiłem facepalma i ruszyłem schodami na dół. W kuchni ujrzałem gosposię Esmeraldę. Uśmiechnąłem się do niej. Co odwzajemniła. Była ze mną odkąd byłem mały.
- Wcześnie dziś wstałeś chłopcze.- usłyszałem delikatny włoski akcent.
- Jak widać.- ziewnąłem z czego zachichotała. Podała mi kanapkę z serem, sałatą i pomidorem, kawę i gratkę. Do kuchni wszedł Hidan, akurat wtedy kiedy miałem w ustach sporawy kęs posiłku. Chwycił mnie za ramię i wyciągnął z pomieszczenia. Zabrał mi kanapkę i kazał ubrać. Pokazałem mu jedynie środkowy palec, niestety brzuch domagał się odzyskania kanapki. Pośpiesznie założyłem buty, pochwyciłem skurzaną kurtkę i zabrałem kanapkę. Był początek marca, a mimo to słońce wychodziło śmiało zza chmur. Trajkotał o jakiś kobietach, czego nie słuchałem. Prowadził mnie do domu Deidary. Jak się później okazało byli tam pozostali i czekali tylko na nas. Dowiedziałem się iż musimy napisać jakąś piosenkę z okazji zbliżającego się dnia kobiet. Opadłem na łóżko. I tylko dlatego mnie obudzili? Przecież to można załatwić nawet jutro! Albo w poniedziałek po szkole! Ale nie, oni jak mają czas to muszą mi na złość zrobić. Debile jebane.
- A właśnie. Nagato jedziesz do tego teatru?
- Tak Itachi. A co?
- Czyli nasza trójka jedzie un.- Deidara poprawił swoją grzywkę. No i się zaczęło. Ten z Hidanem zaczęli skakać sobie do gardeł, Itachi gadał przez telefon a Sasori robił marionetki. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek……. Byliśmy w studiu nagraniowym. Piosenkę napisałem a z chłopakami wymyśleliśmy brzmienie. Teraz ustawiałem struny a Hidan przyglądał się jakieś pracownicy. Po chwili zaczęliśmy.
- Betsu no nemurenuyoru Anata no koto o kangae, kangaete. Anata no genkina koe ga watashi no kokoronouchi no merodī no yō ni kikoemasu. Watashi wa kanojo o ushinaitakunai, watashi wa kanojo o ushinau sasemasen. ... kono kankaku wa, watashitachi no uchi ni,-ai, shinkō o mezame saseru. Kono shin'nen wa, anata ga yori yoi hi o kakunin suru koto ga dekimasu. Anatanoegao, kono jumon. Sore wa watashi ga nozomu subetedesu. Anata wa, anata ga aisa retaidesu... Soreha-bidesu. Kore wa anata no hidearu. Sonohi watashi wa naniyori mo, anata ga kazoete iru. Kono Ni~Tsu wa saitendesu. Sono chōdo anata to sugosu... wa anata ga torinokosatsu shika nakatta to omoimasu. Sore wa hontōde wanai. Watashi wa anata ni bara o ataeruga, tada no barade wanaideshou. Massugu watashi no kokoro kara no bara. Watashinojinsei no sureddo ni kakoma re.... Nakanaide, naite wa ikenai.- zakończyliśmy śpiewać z Sasorim....
*_*
Pozwalam na ukatrupienie mnie, za tak krótką notkę. Gomen! Lecz obiecuje następna będzie dłuższa i szybko mam nadzieje się pojawi. A teraz tak dedykację składam wszystkim kobietą z okazji tego przepięknego i naszego święta. Serdeczne życzenia z okazji urodzin składam Rani Hatake a z okazji imieni Edzii. A to taki bonus tłumaczenie piosenki.
Kolejna nieprzespana noc
Przez myśli, myśli o tobie.
Twój radosny głos niczym melodia rozbrzmiewa w mym sercu.
Nie chce jej stracić, nie pozwolę jej stracić....
Ref. To uczucie budzi w nas, to miłość, to wiara. Ta wiara pozwala widzieć lepsze dni. Twój uśmiech, ten czar. To wszystko czego chce. Ty za to chcesz być kochana...
Jest pewien dzień. Tak to twój dzień.
Dzień kiedy tylko ty się liczysz, bardziej niż wszystko inne.
To dzień, to święto. Które spędzę tylko z tobą...
Ref. Myślisz iż tylko ty zostałaś pominięta. To nieprawda. Dam ci jedną róże, ale nie byle jaką różę. Róże wprost z mego serca. Otoczona nicią mego życia....
Nie płacz, proszę nie płacz.
Świat nie jest wart twych łez. Tylko uśmiech. Uśmiech jaśniejszy niż tysiąc gwiazd na niebie. Oświetlający mrok życia. Prowadzisz mnie przez całe życie, teraz przez ten jeden dzień pozwól siebie zaprowadzić do krainy miłości.....
5 lut 2014
Jak widać jestem gotowa!
[ Ami ]
Siedziałam otulona ramionami Sory. Wsłuchiwałam się w jego bicie serca. Ama siedziała przy biurku i pisała piosenkę, Reven była w „kościele” a Shi spała głową na kolanach Sory. Już do tego przywykłam. Nagle Ama podskoczyła na krzesełku i zaczęła unosić dłonie do góry w znaku zwycięstwa.
- Co jest Amuś?- wyjęłam lizaka z ust i zaczęłam nim wymachiwać.
- Udało mi się! Wreszcie skończyłam naszą pierwszą piosenkę!- podbiegła, chwyciła za nogi śpiącą Shi i ją zwaliła z jej łóżka. Ta rozejrzała się po pomieszczeniu przyćpanym spojrzeniem.
- Znowu się nawaliłam?- podrapała się po swoich białych włosach i jednocześnie ziewając. Czym nas oczywiście doprowadziła do śmiechu.
- Dzwonię do Rozalii i się jej spytam na kiedy by nam mogła załatwić nagrywanie u Yahiko.- chwyciła za telefon i zaczęła szukać numeru naszej nowej menadżerki.
- Tylko nie chce aby przed lub po nas mieli Akatsuki! Nie mam ochoty oglądać tej brzydkiej mordy Deidary. Wystarczy iż dekiel chodzi do tej samej szkoły co ja!
- A właśnie Sora kim jest ta dziewczyna, która siedziała ostatnio z nimi przy stole? Ta, ta…. Ta szatynka.- pstrykała palcami do puki sobie jej nie przypomniała. Sora poprawił się i popatrzył na nią a potem na mnie.
- To jest moje drogie panie władczyni naszej szkoły. Anna.- wybuchłam śmiechem.
- Kotku chyba za dużo czasu Shi spędziła ci na kolanach bo przekazała ci swoją głupotę.
- Tak… Ej! Kurwa smarkulo nie podskakuj bo coś zrobię twojej perkusji!
- Spieprzaj od mego Leona!
- Leona? A! Chodzi o perkusje?- powiedziała spychając mnie z kolan Sory i samej się tam usadawiając.
- Shi! Ty wredny patafianie, sio z jego kolan!
- Nie Ami.- przysunęła się do jego torsu i zaczęła jeździć po nim palcami. Zacisnęłam dłonie w pięści i nim nie doszło do rękoczynów Ama się na mnie rzuciła przewracając na nich.
- Shi dzwoń po siostrę! Mamy za dwie godziny nagrywanie. Panowie z Akatsuki mają jutro, więc się szykujcie! A ty Sora opowiedz nam o tej „ królowej szkoły”.- rzekła znikając w garderobie.
- A więc Anna Nagareboshi to córka dyrektorki szkoły…
- To wszystko wyjaśnia.- przerwała mu Shi.
- Daj mi skończyć. Tak więc Anna jest córką dyrektorki szkoły, lecz tego nie wykorzystuje dla siebie. Ona prowadzi szkolnego bloga, na którym pisze wszystko co się wydarzyło każdego dnia, nawet jest o waszym przybyciu do szkoły wzmianka….
- Za pewne o mało się nie sikała w spodnie z tego iż takie zajebistości jak my jesteśmy w jej szkole.- teraz to ja mu przerwałam, a Shi mi przytaknęła.
- Wątpię kochanie. Ama mogę skorzystać z twojego lapka?
- Jasne.- odkrzyknęła mu. Ten usiadł przy biurku i zaczął coś stukać na klawiaturze.
- „ Siema kochani! Mam nadzieje, że jakoś się wam udało przeżyć poranne lekcje. A zwłaszcza matematykę. Radze wam nie drażnić matki, bo jeszcze wam uwagi postawi. Dziś ma te swoje dni, więc radzę uważać. Jak wiecie do naszej szkoły doszły pięć znanych wam zapewne osób a mianowicie: Deidara Hokori, Itachi Uchiha, Nagato Uzumaki, Ama Suta oraz Ami Tenshi. Nie wiem jakimi są osobami ani jaka jest ich muzyka bo ich osobiście nie słucham….”- i zakończył spoglądając na nas.
- CO?! Jak można nas nie słuchać?!- wydarłam się z Shi. No kurwa trzeba być chorym aby nie słuchać takiej zajebistej muzyki! No jak!?
[ Reven ]
Byłam we świątyni. Staliśmy w kręgu a w nim znajdował się pentagram i kapłan z ofiarą dla naszego pana. Przytykałam do ust medalion i wymawiałam słowa modlitwy w ciszy. Uwielbiałam ten stan, kiedy czułam obecność swego pana. Widziałam krew, dużo krwi. Ten widok nie robił na mnie wielkiego zaskoczenia. Przyzwyczaiłam się. Tutaj nie jestem gwiazdą muzyki czy kimś ważnym. Jestem sobą, po prostu Reven. Wiem, że dziewczyny tego nie rozumieją, jak mogę tu przychodzić, lecz to jest jedyne miejsce gdzie mogę się wyciszyć i nie przejmować tym iż ktoś będzie mnie o coś prosił lub o coś wypytywał. Rytuał dobiegł końca, tak samo jak ma modlitwa do Jashina. Już zaczęłam iść w stronę wyjścia, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i ujrzałam twarz kapłana pedofila.
- Mogę w czymś pomóc?- wyrwałam swoje ramię z jego uścisku i cofnęłam się o krok do tyłu.
- Reven wiesz, że trzeba mówić grzechy Jashinowi.
- Przecież wiem o tym dobrze.- widziałam ten niebezpieczny blask w jego oczach. Przełknęłam nieznacznie ślinę. Nagle ujrzałam zza nim stalowłosego mężczyznę o niesamowitych rysach twarzy. Aż chciało mi się wzdychać na jego widok! Zaraz kobieto o czym ty myślisz!? Jesteś w świątyni swego pana Jashina! Tosz to hańba!
- Idioto widać iż ta pani do ciebie się nie klei. Idź lepiej zgwałć to martwe ciało pedziu.- i głos też ma niczego sobie! Po prostu miód dla uszu! Widziałam jeszcze jak kapłan na niego groźnie patrzy i potem odchodzi.- Nic ci nie jest ślicznotko?- podszedł do mnie i otoczył mnie ramieniem. O mało co nie pisnęłam z zachwytu!
- Nic. Dzięki tobie.- uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę. Wyszliśmy z kaplicy i kiedy chciał coś powiedzieć zadzwoniły nam telefony. Posłaliśmy sobie przepraszające spojrzenia i odebraliśmy oddalając się od siebie.
- Czego Ami?
- Rev szybciutko do Yahiko. Nagrywamy za chwilę płytę. Całuski.- i się rozłączyła nim coś powiedziałam. Odwróciłam się w jego stronę, lecz nigdzie go już nie ujrzałam. Westchnęłam przeciągle i udałam się do domu, po swoją gitarę….
[ Sayuri ]
- Po co dzwoniłeś po nich Kakuzu?- spytałam się go z wyrzutem.
- Obiecałem im to już dawno.
- W takim razie co ja tu robię? Przecież mieliśmy iść za chwilę z Anną na eliminację do zawodów! Obiecałam jej to.
- Wiem słonko. Ale to nam zajmie tylko piętnaście, góra dwadzieścia minut ta rozmowa z nimi.- popatrzył na mnie tymi swoimi oczami. I jak tu mu czegoś odmówić no?! Przysunęłam się bliżej niego i pocałowałam w usta co odwzajemnił. Nagle usłyszeliśmy pukanie i po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Sayuri…. Oo…. Przepraszam… nie… chciałam… przeszkadzać…- wyjąkała Anna. Widziałam iż była cała czerwona na twarzy. Zeskoczyłam z chłopaka, ten klepnął mnie w dupę za co go skarciłam wzrokiem uśmiechając się złośliwie pokazując jego portfel.
- Anna. Miałaś się nie bać Kakuzu. On jest niegroźny.- mrugnęłam do niej.
- Wiem, wiem. Znam go już pięć lat zapomniałaś?
- Oczywiście, że nie! I tak masz mówić w szkole! Gotowa na eliminacje?
- Nie! Błagam ukryjcie mnie! Kakuzu zapłacę ci!- podbiegła do niego i się za nim schowała. Oboje zanieśliśmy się śmiechem.
- Kusząca propozycja Ann, lecz nie skorzystam.
- Siema skarbonko!- krzyknął Hidan, którego głos rozpoznałabym wszędzie. Nikt tak jak on nie piszczy.- I hej brzydulo.
- Spierdalaj prostytutko.- pokazałam mu swoje uzębienie. Do pokoju weszli pozostali a ja spojrzałam na kuzynkę….- Ej! Gdzie jest Anna!?
- Kto? Widziałem jakąś dziewczynę, która wchodziła do szafy.- powiedział Hidan.
- Kakuzu mógłbyś?- poprosiłam patrząc na niego. Ten podniósł się z łóżka , podszedł do szafy i siłą ją wyciągnął, rzucając na łóżko a ja po chwili się na niej znalazłam. Jebać to iż Kakuzu ma gości! Byłam u niego pierwsza!
- Anna! Szykujesz się w tej chwili na eliminacje! Rozumiesz?!- i zaczęłam ją łaskotać. Uwielbiałam znęcać się nad młodszymi. No cóż taki już mój urok osobisty. Anna próbowała się mnie pozbyć, lecz chudzinie to nie wychodziło. Nagle odepchnęła się od ściany i zrobiła mostek schodząc z łóżka.
- Jak widać jestem gotowa!
- Anna!- wydarł się Obito. Ta dopiero ich zauważyła i o mało co nie zemdlała. Co ja mówię. Zemdlała i jebnęła się głową o podłogę.
- Mówiłem iż każda kobieta mdleje na mój widok un.
- No chyba cię pojebało deklu.- warknęłam w jego stronę i znalazłam się przy kuzynce. Poklepałam ją po policzkach, lecz to nic nie dawało. Zabije mnie za to, ale zaraz się spóźni na eliminacje!
- Anna! Twoi rodzice porwali ci na strzępy plakat z OOR!- krzyknęłam jej do ucha, a ta wybuchła płaczem!- Ej, żartowałam. Chodź bo się spóźnisz?- popatrzyła na mnie załzawionymi oczami.
- Nie zniszczyli…. Mi go…
- Nie. A teraz chodź.- podniosłam ją i skarciłam Kakuzu wzrokiem. Zbiegłyśmy ze schodów, założyłyśmy buty i wyszłyśmy na dwór. Jak zawsze o mnie pomyślała. Jak to dobrze iż się ją na deskorolce nauczyło jeździć! Chwała mi! Tak więc już po pięciu minutach byłyśmy na miejscu, wzięłam deskorolkę i udałam się za nią. Podeszła do jakiegoś chłopaka i czekali. Wyjęłam telefon i udając iż piszę z kimś sms-y nagrywałam każdy występ. Kiedy została poproszona uśmiechnęłam się do niej. Jestem ciekawa co pokaże moja mała kuzyneczka...
****
Uwielbiam kończyć w takich momentach. Lecz nie lubię jak ktoś kończy w ciekawym momencie. Mam nadzieje, że było dla was dużo Akumy. W następnej nocte też będzie ich dużo więc radzę przyszykować wasze zance psychiki...Mam nadzieje iż wam się spodobało i liczę na wasze komentarze.
Siedziałam otulona ramionami Sory. Wsłuchiwałam się w jego bicie serca. Ama siedziała przy biurku i pisała piosenkę, Reven była w „kościele” a Shi spała głową na kolanach Sory. Już do tego przywykłam. Nagle Ama podskoczyła na krzesełku i zaczęła unosić dłonie do góry w znaku zwycięstwa.
- Co jest Amuś?- wyjęłam lizaka z ust i zaczęłam nim wymachiwać.
- Udało mi się! Wreszcie skończyłam naszą pierwszą piosenkę!- podbiegła, chwyciła za nogi śpiącą Shi i ją zwaliła z jej łóżka. Ta rozejrzała się po pomieszczeniu przyćpanym spojrzeniem.
- Znowu się nawaliłam?- podrapała się po swoich białych włosach i jednocześnie ziewając. Czym nas oczywiście doprowadziła do śmiechu.
- Dzwonię do Rozalii i się jej spytam na kiedy by nam mogła załatwić nagrywanie u Yahiko.- chwyciła za telefon i zaczęła szukać numeru naszej nowej menadżerki.
- Tylko nie chce aby przed lub po nas mieli Akatsuki! Nie mam ochoty oglądać tej brzydkiej mordy Deidary. Wystarczy iż dekiel chodzi do tej samej szkoły co ja!
- A właśnie Sora kim jest ta dziewczyna, która siedziała ostatnio z nimi przy stole? Ta, ta…. Ta szatynka.- pstrykała palcami do puki sobie jej nie przypomniała. Sora poprawił się i popatrzył na nią a potem na mnie.
- To jest moje drogie panie władczyni naszej szkoły. Anna.- wybuchłam śmiechem.
- Kotku chyba za dużo czasu Shi spędziła ci na kolanach bo przekazała ci swoją głupotę.
- Tak… Ej! Kurwa smarkulo nie podskakuj bo coś zrobię twojej perkusji!
- Spieprzaj od mego Leona!
- Leona? A! Chodzi o perkusje?- powiedziała spychając mnie z kolan Sory i samej się tam usadawiając.
- Shi! Ty wredny patafianie, sio z jego kolan!
- Nie Ami.- przysunęła się do jego torsu i zaczęła jeździć po nim palcami. Zacisnęłam dłonie w pięści i nim nie doszło do rękoczynów Ama się na mnie rzuciła przewracając na nich.
- Shi dzwoń po siostrę! Mamy za dwie godziny nagrywanie. Panowie z Akatsuki mają jutro, więc się szykujcie! A ty Sora opowiedz nam o tej „ królowej szkoły”.- rzekła znikając w garderobie.
- A więc Anna Nagareboshi to córka dyrektorki szkoły…
- To wszystko wyjaśnia.- przerwała mu Shi.
- Daj mi skończyć. Tak więc Anna jest córką dyrektorki szkoły, lecz tego nie wykorzystuje dla siebie. Ona prowadzi szkolnego bloga, na którym pisze wszystko co się wydarzyło każdego dnia, nawet jest o waszym przybyciu do szkoły wzmianka….
- Za pewne o mało się nie sikała w spodnie z tego iż takie zajebistości jak my jesteśmy w jej szkole.- teraz to ja mu przerwałam, a Shi mi przytaknęła.
- Wątpię kochanie. Ama mogę skorzystać z twojego lapka?
- Jasne.- odkrzyknęła mu. Ten usiadł przy biurku i zaczął coś stukać na klawiaturze.
- „ Siema kochani! Mam nadzieje, że jakoś się wam udało przeżyć poranne lekcje. A zwłaszcza matematykę. Radze wam nie drażnić matki, bo jeszcze wam uwagi postawi. Dziś ma te swoje dni, więc radzę uważać. Jak wiecie do naszej szkoły doszły pięć znanych wam zapewne osób a mianowicie: Deidara Hokori, Itachi Uchiha, Nagato Uzumaki, Ama Suta oraz Ami Tenshi. Nie wiem jakimi są osobami ani jaka jest ich muzyka bo ich osobiście nie słucham….”- i zakończył spoglądając na nas.
- CO?! Jak można nas nie słuchać?!- wydarłam się z Shi. No kurwa trzeba być chorym aby nie słuchać takiej zajebistej muzyki! No jak!?
[ Reven ]
Byłam we świątyni. Staliśmy w kręgu a w nim znajdował się pentagram i kapłan z ofiarą dla naszego pana. Przytykałam do ust medalion i wymawiałam słowa modlitwy w ciszy. Uwielbiałam ten stan, kiedy czułam obecność swego pana. Widziałam krew, dużo krwi. Ten widok nie robił na mnie wielkiego zaskoczenia. Przyzwyczaiłam się. Tutaj nie jestem gwiazdą muzyki czy kimś ważnym. Jestem sobą, po prostu Reven. Wiem, że dziewczyny tego nie rozumieją, jak mogę tu przychodzić, lecz to jest jedyne miejsce gdzie mogę się wyciszyć i nie przejmować tym iż ktoś będzie mnie o coś prosił lub o coś wypytywał. Rytuał dobiegł końca, tak samo jak ma modlitwa do Jashina. Już zaczęłam iść w stronę wyjścia, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i ujrzałam twarz kapłana pedofila.
- Mogę w czymś pomóc?- wyrwałam swoje ramię z jego uścisku i cofnęłam się o krok do tyłu.
- Reven wiesz, że trzeba mówić grzechy Jashinowi.
- Przecież wiem o tym dobrze.- widziałam ten niebezpieczny blask w jego oczach. Przełknęłam nieznacznie ślinę. Nagle ujrzałam zza nim stalowłosego mężczyznę o niesamowitych rysach twarzy. Aż chciało mi się wzdychać na jego widok! Zaraz kobieto o czym ty myślisz!? Jesteś w świątyni swego pana Jashina! Tosz to hańba!
- Idioto widać iż ta pani do ciebie się nie klei. Idź lepiej zgwałć to martwe ciało pedziu.- i głos też ma niczego sobie! Po prostu miód dla uszu! Widziałam jeszcze jak kapłan na niego groźnie patrzy i potem odchodzi.- Nic ci nie jest ślicznotko?- podszedł do mnie i otoczył mnie ramieniem. O mało co nie pisnęłam z zachwytu!
- Nic. Dzięki tobie.- uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę. Wyszliśmy z kaplicy i kiedy chciał coś powiedzieć zadzwoniły nam telefony. Posłaliśmy sobie przepraszające spojrzenia i odebraliśmy oddalając się od siebie.
- Czego Ami?
- Rev szybciutko do Yahiko. Nagrywamy za chwilę płytę. Całuski.- i się rozłączyła nim coś powiedziałam. Odwróciłam się w jego stronę, lecz nigdzie go już nie ujrzałam. Westchnęłam przeciągle i udałam się do domu, po swoją gitarę….
[ Sayuri ]
- Po co dzwoniłeś po nich Kakuzu?- spytałam się go z wyrzutem.
- Obiecałem im to już dawno.
- W takim razie co ja tu robię? Przecież mieliśmy iść za chwilę z Anną na eliminację do zawodów! Obiecałam jej to.
- Wiem słonko. Ale to nam zajmie tylko piętnaście, góra dwadzieścia minut ta rozmowa z nimi.- popatrzył na mnie tymi swoimi oczami. I jak tu mu czegoś odmówić no?! Przysunęłam się bliżej niego i pocałowałam w usta co odwzajemnił. Nagle usłyszeliśmy pukanie i po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Sayuri…. Oo…. Przepraszam… nie… chciałam… przeszkadzać…- wyjąkała Anna. Widziałam iż była cała czerwona na twarzy. Zeskoczyłam z chłopaka, ten klepnął mnie w dupę za co go skarciłam wzrokiem uśmiechając się złośliwie pokazując jego portfel.
- Anna. Miałaś się nie bać Kakuzu. On jest niegroźny.- mrugnęłam do niej.
- Wiem, wiem. Znam go już pięć lat zapomniałaś?
- Oczywiście, że nie! I tak masz mówić w szkole! Gotowa na eliminacje?
- Nie! Błagam ukryjcie mnie! Kakuzu zapłacę ci!- podbiegła do niego i się za nim schowała. Oboje zanieśliśmy się śmiechem.
- Kusząca propozycja Ann, lecz nie skorzystam.
- Siema skarbonko!- krzyknął Hidan, którego głos rozpoznałabym wszędzie. Nikt tak jak on nie piszczy.- I hej brzydulo.
- Spierdalaj prostytutko.- pokazałam mu swoje uzębienie. Do pokoju weszli pozostali a ja spojrzałam na kuzynkę….- Ej! Gdzie jest Anna!?
- Kto? Widziałem jakąś dziewczynę, która wchodziła do szafy.- powiedział Hidan.
- Kakuzu mógłbyś?- poprosiłam patrząc na niego. Ten podniósł się z łóżka , podszedł do szafy i siłą ją wyciągnął, rzucając na łóżko a ja po chwili się na niej znalazłam. Jebać to iż Kakuzu ma gości! Byłam u niego pierwsza!
- Anna! Szykujesz się w tej chwili na eliminacje! Rozumiesz?!- i zaczęłam ją łaskotać. Uwielbiałam znęcać się nad młodszymi. No cóż taki już mój urok osobisty. Anna próbowała się mnie pozbyć, lecz chudzinie to nie wychodziło. Nagle odepchnęła się od ściany i zrobiła mostek schodząc z łóżka.
- Jak widać jestem gotowa!
- Anna!- wydarł się Obito. Ta dopiero ich zauważyła i o mało co nie zemdlała. Co ja mówię. Zemdlała i jebnęła się głową o podłogę.
- Mówiłem iż każda kobieta mdleje na mój widok un.
- No chyba cię pojebało deklu.- warknęłam w jego stronę i znalazłam się przy kuzynce. Poklepałam ją po policzkach, lecz to nic nie dawało. Zabije mnie za to, ale zaraz się spóźni na eliminacje!
- Anna! Twoi rodzice porwali ci na strzępy plakat z OOR!- krzyknęłam jej do ucha, a ta wybuchła płaczem!- Ej, żartowałam. Chodź bo się spóźnisz?- popatrzyła na mnie załzawionymi oczami.
- Nie zniszczyli…. Mi go…
- Nie. A teraz chodź.- podniosłam ją i skarciłam Kakuzu wzrokiem. Zbiegłyśmy ze schodów, założyłyśmy buty i wyszłyśmy na dwór. Jak zawsze o mnie pomyślała. Jak to dobrze iż się ją na deskorolce nauczyło jeździć! Chwała mi! Tak więc już po pięciu minutach byłyśmy na miejscu, wzięłam deskorolkę i udałam się za nią. Podeszła do jakiegoś chłopaka i czekali. Wyjęłam telefon i udając iż piszę z kimś sms-y nagrywałam każdy występ. Kiedy została poproszona uśmiechnęłam się do niej. Jestem ciekawa co pokaże moja mała kuzyneczka...
****
Uwielbiam kończyć w takich momentach. Lecz nie lubię jak ktoś kończy w ciekawym momencie. Mam nadzieje, że było dla was dużo Akumy. W następnej nocte też będzie ich dużo więc radzę przyszykować wasze zance psychiki...Mam nadzieje iż wam się spodobało i liczę na wasze komentarze.
28 sty 2014
Info #1
Siema kochani. Przychodzę z wynikami konkursu na dziewczynę Kisame. Bardzo dziękuje wam za te super pomysły i ciężko mi było wybrać, lecz najbardziej podobała mi się postać Akiko. No po prostu jak już sobie wyobraziłam jak to będzie wyglądać to się budziłam w nocy i się śmiałam. Dziwne no ne? No cóż jeszcze raz wam dziękuje za udział i pozdrawiam :*
26 sty 2014
Co ci jest?
[ Obito ]
Siedziałem w szkole. Rozmawiałem sobie spokojnie z Zetsu na
biolce, kiedy z głośników wydobył się głos naszej cycatej dyrektorki. Kazała
się nam wszystkim zjawić na głównym holu. Ponoć to coś ważnego. Dla mnie to i
prezydent może przyjechać a ja i tak nie będę tego słuchał. Ważne, że lekcji
nie będzie. Zetsu spotkał po drodze Kakuzu więc dał mu trochę swoich ziółek. Ustawiliśmy się a ja ujrzałem naszą kochaną
szarą myszkę.
- Anna! Chodź tu!- krzyknąłem. Dziewczyna ostrożnie się rozglądała, że aż chciało mi się śmiać. Lecz kiedy mnie odnalazła zaprzeczyła głową, pokazując aparat. Czyli to ktoś ważny skoro będzie robić zdjęcia. Dostrzegłem zbliżającego się mojego kuzyna. Co on tu robi? Kisame ruszył w jego stronę, lecz drogę zagrodziły mu jego fanki. Pani dyrektor jak zawsze popisała się swym długim paplaniem o niczym. Kiedy jednak kazała nam wrócić na lekcje chciałem aby dalej gadała. Lecz niestety nadzieja matką głupich. Kiedy była przerwa na lunch każda z dziewczyn siedziała przy naszym stoliku. Dlaczego? Bo byli tu Deidara, Itachi i Nagato. Ten ostatni oczywiście nie gadał z nimi tylko z Kakuzu.
- Ej chłopaki, czemu mi nie powiedzieliście, że będziecie chodzić do mojej budy?
- Twojej budy?- zaśmiał się Kakuzu.- To nie ty tu rozdajesz karty, tylko ja.
- No chyba na mózg upadliście. To ja tu żądze.- powiedział Zetsu.
- Nie chce wam dekle przerywać tak zacnej kłótni o to kto ma tu władzę. Ale powiem wam, lub przypomnę, że od dwóch lat tę władzę ma nasza Anna. O wilku mowa.
- O Anna! Chodź do nas!- krzyknąłem przez co dziewczyna się zakołowała i upadła twarzą w tacę z jedzeniem Kisame. Praktycznie każdy się zaśmiał, lecz po chwili umilkliśmy widząc jej minę. Patrzyła to na nas , to na Kisame, to na jego tace z jedzeniem. Czekaliśmy na to co się stanie. A ta, zamieniła swoją tacę z tacą rybki i zaczęła go przepraszać.
- Anno naprawdę nic się nie stało. To nie twoja wina, tylko tego imbecyla nad imbecylami.- stwierdził pokazując kciukiem na mnie.
- Sam jesteś cwelem cieciu! Ann przykro mi, nie wiedziałem, że to tak…
- N..nic..się…nie…stało…O..obito.. – wyjąkała ścierając chusteczką papkę z twarzy.
- Skoro nam waćpanno wybaczyłaś to czy twa dostojna osoba dosiądzie się do nas?- spytałem poruszając zabawnie brwiami. Widziałem, że nie jest pewna swojej decyzji. Postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.- Proszę Ann. Poza tym to będzie dla ciebie świetna okazja do poznania naszych uroczych panów, przed wywiadem.
- Wy..wywiadem?
- Tak. Przecież nasi kochani uczniowie i znajomi będą chcieli przeczytać w gazetce szkolnej o gitarzystach i perkusiście zespołu Akatsuki.
- No…ja… nie wiem….- popatrzyła na nas lecz szybko zerknęła na swoje dłonie i tam patrzyła.- D..dobrze…- spojrzałem na Deidarę.
- Senpai!
- Co un?
- Jak to co? A gdzie maniery? Deidara-senpai!
- S..senpai?- spytała zaciekawiona, dosiadając się obok Zetsu.
- Ech, Obito kiedyś tak zaczął do mnie mówić i tak pozostało un.
- Ej! Nie moja wina, że jak cię poznałem to wziąłem cię za dziewczynę.
- Tobi! Nie denerwuj mnie un.
- Uspokójcie się cwele! Przecież każdy was usłyszy.
- Ty, ty rybeczko nie podskakuj un.
- Bo co blondi?
- Bo użyje swojej sztuki un!- powiedział jednocześnie z Zetsu.
- I widzisz Anno, co my teraz będziemy mieć z tymi imbecylami.- stwierdził kładąc jej dłoń na ramieniu.
- T….tak…
- Czemu ty się tak jąkasz?- spytał Nagato.
- Anna! Chodź tu!- krzyknąłem. Dziewczyna ostrożnie się rozglądała, że aż chciało mi się śmiać. Lecz kiedy mnie odnalazła zaprzeczyła głową, pokazując aparat. Czyli to ktoś ważny skoro będzie robić zdjęcia. Dostrzegłem zbliżającego się mojego kuzyna. Co on tu robi? Kisame ruszył w jego stronę, lecz drogę zagrodziły mu jego fanki. Pani dyrektor jak zawsze popisała się swym długim paplaniem o niczym. Kiedy jednak kazała nam wrócić na lekcje chciałem aby dalej gadała. Lecz niestety nadzieja matką głupich. Kiedy była przerwa na lunch każda z dziewczyn siedziała przy naszym stoliku. Dlaczego? Bo byli tu Deidara, Itachi i Nagato. Ten ostatni oczywiście nie gadał z nimi tylko z Kakuzu.
- Ej chłopaki, czemu mi nie powiedzieliście, że będziecie chodzić do mojej budy?
- Twojej budy?- zaśmiał się Kakuzu.- To nie ty tu rozdajesz karty, tylko ja.
- No chyba na mózg upadliście. To ja tu żądze.- powiedział Zetsu.
- Nie chce wam dekle przerywać tak zacnej kłótni o to kto ma tu władzę. Ale powiem wam, lub przypomnę, że od dwóch lat tę władzę ma nasza Anna. O wilku mowa.
- O Anna! Chodź do nas!- krzyknąłem przez co dziewczyna się zakołowała i upadła twarzą w tacę z jedzeniem Kisame. Praktycznie każdy się zaśmiał, lecz po chwili umilkliśmy widząc jej minę. Patrzyła to na nas , to na Kisame, to na jego tace z jedzeniem. Czekaliśmy na to co się stanie. A ta, zamieniła swoją tacę z tacą rybki i zaczęła go przepraszać.
- Anno naprawdę nic się nie stało. To nie twoja wina, tylko tego imbecyla nad imbecylami.- stwierdził pokazując kciukiem na mnie.
- Sam jesteś cwelem cieciu! Ann przykro mi, nie wiedziałem, że to tak…
- N..nic..się…nie…stało…O..obito.. – wyjąkała ścierając chusteczką papkę z twarzy.
- Skoro nam waćpanno wybaczyłaś to czy twa dostojna osoba dosiądzie się do nas?- spytałem poruszając zabawnie brwiami. Widziałem, że nie jest pewna swojej decyzji. Postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.- Proszę Ann. Poza tym to będzie dla ciebie świetna okazja do poznania naszych uroczych panów, przed wywiadem.
- Wy..wywiadem?
- Tak. Przecież nasi kochani uczniowie i znajomi będą chcieli przeczytać w gazetce szkolnej o gitarzystach i perkusiście zespołu Akatsuki.
- No…ja… nie wiem….- popatrzyła na nas lecz szybko zerknęła na swoje dłonie i tam patrzyła.- D..dobrze…- spojrzałem na Deidarę.
- Senpai!
- Co un?
- Jak to co? A gdzie maniery? Deidara-senpai!
- S..senpai?- spytała zaciekawiona, dosiadając się obok Zetsu.
- Ech, Obito kiedyś tak zaczął do mnie mówić i tak pozostało un.
- Ej! Nie moja wina, że jak cię poznałem to wziąłem cię za dziewczynę.
- Tobi! Nie denerwuj mnie un.
- Uspokójcie się cwele! Przecież każdy was usłyszy.
- Ty, ty rybeczko nie podskakuj un.
- Bo co blondi?
- Bo użyje swojej sztuki un!- powiedział jednocześnie z Zetsu.
- I widzisz Anno, co my teraz będziemy mieć z tymi imbecylami.- stwierdził kładąc jej dłoń na ramieniu.
- T….tak…
- Czemu ty się tak jąkasz?- spytał Nagato.
[ Nagato ]
- Cz..czemu…
- Czemu się jąkasz? Boisz się kogoś?- patrzyłem na nią przenikliwym spojrzeniem.
- N..nie…
- To czemu?
- No jak to czemu un? Przecież widzi mą zajebistość un.
- Zamknij się geju.
- Aa Deidara-senpai!- załamany położyłem palce na skroni. Dalej jednak nie spuszczałem z niej wzroku. Podeszły do niej jakieś dziewczyny, kopnąłem Deidarę pod stołem w piszczel, a ten się uciszył masując sobie obolałe miejsce.
- Anna czy byś mogła wpaść dziś po szkole do schroniska dla zwierząt?
- Właśnie. Bo jest nam ktoś potrzebny, aby nam pomógł w pisaniu sprawozdania z tego co się w schronisku dzieje.
- A…Amine…. Ja …po szkole…mam trening..
- Jasne. Tak czy siak wielkie dzięki za zainteresowanie.
- Cz…czekaj!- podniosła się z krzesełka i udała się do nich. Zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec lanczu i czas na koleją lekcję jaką był wf. Widziałem jak Deidara jęczy. Udaliśmy się za Obito do szatni. Nie odzywaliśmy się tylko szybko się przebraliśmy i opuściliśmy pomieszczenie.
- Ej Tobi, powiedz mi do której klasy chodzi ta dziewczyna un.- pokazał palcem na tą dziewczynę z lanczu.
- Anna jest o rok od nas młodsza. Mam nadzieje panienki iż lubicie gimnastykę. Kiedy jest Anna to znaczy, że będzie gimnastyka. Nauczyciel bierze ją sobie do pomocy, czyli ona mu pomaga w poprawianiu błędów w danej czynności lub pokazuje jakieś akrobacje.
- A jej się nie obrywa un?
- Nie. Bo ona zawsze jest zwalniania z lekcji z jej rodzicami.
- Czemu się jąkasz? Boisz się kogoś?- patrzyłem na nią przenikliwym spojrzeniem.
- N..nie…
- To czemu?
- No jak to czemu un? Przecież widzi mą zajebistość un.
- Zamknij się geju.
- Aa Deidara-senpai!- załamany położyłem palce na skroni. Dalej jednak nie spuszczałem z niej wzroku. Podeszły do niej jakieś dziewczyny, kopnąłem Deidarę pod stołem w piszczel, a ten się uciszył masując sobie obolałe miejsce.
- Anna czy byś mogła wpaść dziś po szkole do schroniska dla zwierząt?
- Właśnie. Bo jest nam ktoś potrzebny, aby nam pomógł w pisaniu sprawozdania z tego co się w schronisku dzieje.
- A…Amine…. Ja …po szkole…mam trening..
- Jasne. Tak czy siak wielkie dzięki za zainteresowanie.
- Cz…czekaj!- podniosła się z krzesełka i udała się do nich. Zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec lanczu i czas na koleją lekcję jaką był wf. Widziałem jak Deidara jęczy. Udaliśmy się za Obito do szatni. Nie odzywaliśmy się tylko szybko się przebraliśmy i opuściliśmy pomieszczenie.
- Ej Tobi, powiedz mi do której klasy chodzi ta dziewczyna un.- pokazał palcem na tą dziewczynę z lanczu.
- Anna jest o rok od nas młodsza. Mam nadzieje panienki iż lubicie gimnastykę. Kiedy jest Anna to znaczy, że będzie gimnastyka. Nauczyciel bierze ją sobie do pomocy, czyli ona mu pomaga w poprawianiu błędów w danej czynności lub pokazuje jakieś akrobacje.
- A jej się nie obrywa un?
- Nie. Bo ona zawsze jest zwalniania z lekcji z jej rodzicami.
[ Sasori ]
Przyglądałem się temu idiocie jak podrywa kolejną
laskę. Nie minęły z pełna cztery godziny a ten dupek zaliczył w kiblu dziesięć
dziewczyn. Teraz akurat będzie jedenasta. Ludzie co z wami!? Kiedy ten dekl był
w wc ja poszedłem się po przechadzać. Nie minęła minuta a już mnie obskoczyły
fanki. Oczywiście autografy rozdawałem, robiłem sobie z nimi zdjęcia. Kiedy
została jedna zaproponowałem jej doznanie, którego nie zapomni. Zgodziła się i
już byliśmy w kiblu a ja ją rżnąłem. To nie była przyjemność tylko potrzeba.
Ale miałem to wszystko w dupie. Po godzinie wykładów mieliśmy koniec więc
mogliśmy udać się do domu. Jak ja marzyłem o prysznicu. Chciałem ochłonąć i się
zrelaksować. Hidan powiesił się na mnie.- Zanieś mnie do domu.
- No chyba za mało dup przeleciałeś. Nie ma mowy.
- Rudy no weź!
- Nie.
- Weź!
- Kurwa nie!- tę zacną wymianę zdań przerwał mój telefon.
- No co tam słońce?
-Moje kochanie, jest spotkanie u Uzumakiego.
- Jasne kotku. Do zobaczenia.- posłałem całusa Deidarze powstrzymując się od parsknięcia śmiechem.
- Nowa dziewczyna?
- Tak. Ma dwie siostry i do tego gorące. Zaprowadzić cię do nich?- ten szybko przytaknął jak pies. W mej makówce narodził się niezły pomysł. Zawiązałem Hidanowi oczy i na szczęście miałem obroże wraz ze smyczą do psa. Zapiąłem mu ją na szyi i go ciągłem aż do chaty Uzumakiego. Drzwi otworzył nam Deidara więc tym razem jak na blondynkę szybko się skapnął o co mi chodzi. Tak sobie słodząc udaliśmy się do pokoju Nagato, z dalej będącym na smyczy Hidanem. W pokoju czerwonowłosego wsadziliśmy go do szafy.
- Hidan! Jesteś z nimi w szafie, chyba wiesz co masz robić.
- Dwa razy mi nie trzeba mówić.- słyszeliśmy jak gadał do ubrań przez co tłumiliśmy śmiech. No wyjątkiem był Nagato, ale do tego przywykliśmy. Na łóżku chłopaka leżeli Obito z Zetsu oraz Itachim i o czymś sobie tam świergotali.
- Co tam u was?- spytałem siadając na kanapie obok Kisame.
- A dobrze. Nasi panowie mieli spotkanie z władcą szkoły.
- Ale nie przypomina go. Ani wyglądem ani zachowaniem un.
- Kto to? Jak on wygląda?
- Sasori władcą szkoły jest dziewczyna, i do tego o dwa lata młodsza od ciebie.- odpowiedział mi Zetsu.
- Jak wygląda?- Kakuzu pokazał mi jej zdjęcie w telefonie.- Niezła.
- Ta. Ale jej nie poderwiesz.
- Dlaczego?
- Coś wam pokażemy.- rybka usiadł przy lapku fioletookiego i coś wpisał. Po chwili puścił nam filmik pięciominutowy. Była na nim jakaś dziewczyna i chłopak. Po chwili zacząłem się z tego śmiać a kiedy się skończył dalej się śmiałem.
- Co to było un?
- To była próba zaproszenia naszej Anny na dyskotekę.- powiadomił nas Obito. Nagle z szafy wyszedł wściekły Hidan. Widząc jego minę zaczęliśmy się śmiać.
- Kurwa Akasuna!- krzyknął i ruszył w moją stronę.
- Jestem tu, nie musisz się tak drzeć cieciu.- ten uśmiechnął się sztucznie, złapał mnie za rękę, którą wykręcił i przycisnął do podłogi. Następnie usiadł na mnie.
- To twa kara za żartowanie ze mnie!
- Kurwa dziwko spierdalaj z mojej twarzy!
- O idzie.- i siwy piernął mi w twarz!
***
Siema kochani. Mam nadzieje, że notka może być. Bardzo zapraszam do brania udziału w Konkursiku. Bardzo liczę na waszą opinię co do notki. Pozdrawiam i całuski
22 sty 2014
Konkursik
Cóż jako iż ma zacna osóbka< to żart> postanowiła poszukać dziewczyny dla naszego niebieskoskórnego przyjaciela ogłaszam konkurs. Ci którzy są chętni zapraszam.
1. Imię i nazwisko: np. Boni Akori
2. Wiek: np. 17, lub tyle ile ma Kisame
3. Zdjęcia: Jedno jej samej drugie jej i Kisame
4. Opis: w którym musi się znaleźć jej zainteresowania, czego nie lubi, charakter oraz za jakim jest zespołem czy Akuma lub Akatsuki.
5. Adres bloga: np. narutohinatakiarajaros.blogspot.com
6. Nick: np. Akari Urokiri
Wybrana postać pojawi się w opowiadaniu a blog zwycięscy będzie na stronie głównej do zakończenia opowiadania. Pozdrawiam i całuski :*
1. Imię i nazwisko: np. Boni Akori
2. Wiek: np. 17, lub tyle ile ma Kisame
3. Zdjęcia: Jedno jej samej drugie jej i Kisame
4. Opis: w którym musi się znaleźć jej zainteresowania, czego nie lubi, charakter oraz za jakim jest zespołem czy Akuma lub Akatsuki.
5. Adres bloga: np. narutohinatakiarajaros.blogspot.com
6. Nick: np. Akari Urokiri
Wybrana postać pojawi się w opowiadaniu a blog zwycięscy będzie na stronie głównej do zakończenia opowiadania. Pozdrawiam i całuski :*
20 sty 2014
Kim ja jestem?!
- Ama, wreszcie się obudziłaś.
- Hey laski.- nagle jakaś karta wypadła z mojego notesu. Chwyciłam ją. Był tam napisany numer telefonu, niejakiej Rozalii Katsumi.
[ Reven ]
Wstałam i ujrzałam bałagan przez otwarte drzwi na korytarzu. Zapewne Shi znowu, kogoś sobie przyprowadziła. Czasami nie mogę uwierzyć iż jesteśmy siostrami. Rodziców w domu na szczęście nie ma, więc nie będę musiała się za nią tłumaczyć. Zerknęłam przelotnie na zegarek. Była dziesiąta. Czyli tak za dwie godziny będzie nagrywanie płyty. Przeciągnęłam się niczym kot, w łóżku. Usiadłam, pozwalając zwisać swoim nogą na ziemię. Poprawiłam włosy z oczu i udałam się do łazienki. Zerknęłam na swoje odbicie, mimowolnie pukając się w czoło. Sięgnęłam po szczotkę, rozczesując swoje kłaki. Standardowy warkocz i przeszłam do dalszych czynności. Gdy byłam już odświeżona, trzeba było się ubrać. Złapałam za pierwsze lepsze spodnie oraz bluzkę z kotem. No co? Kotki są przecież słodkie, nie to co moja siostra. Po ubraniu się zaczęłam szukać swojego cennego wisiorka. Przeczesałam cały pokój lecz nigdzie go nie znalazłam. Złapałam się za głowę i co ja teraz zrobię? Przecież bez niego nie będę mogła wejść do świątyni Jashina! Myśl, myśl, myśl.
- Dlaczego miałam otwarte drzwi?- spytałam siebie na głos, tak gadam do siebie i co związku z tym? Przyjrzałam się dokładniej ubraniom, podnosząc się z ziemi. Ruszyłam ich tropem i dotarłam do gabinetu ojca. Czyżby się odważyła tam wejść i przelecieć faceta? Ostrożnie uchyliłam drzwi i ujrzałam ojca! Z jego asystentką! Zakryłam usta dłonią. Nagle ujrzałam swój wisiorek. Co za pech! Po cichu wśliznęłam się do pomieszczenia, zaczęłam się czołgać w jego stronę. Poczułam pod nosem zapach…bodajże spermy?! Gwałtownie podniosłam głowę z gaci ojca! Chciało mi się krzyczeć, lecz jakoś się uspokoiłam. Najważniejszy był teraz medalion. Wyciągnęłam rękę, chwytając go. Podniosłam się jak najszybciej z podłogi, wybiegając na placach z gabinetu. Zamknęłam drzwi, odreagowując to co mnie tam spotkało. Udałam się znowu do łazienki, odkazić twarz jak i symbol Jashina. Wreszcie poszłam obudzić Shi. Zapukałam i o mój Jashinie otrzymałam odpowiedź. Otworzyły się drzwi a w nich stała już ubrana Shi.
- Robimy postępy.- zaśmiałam się. Ta puknęła mnie w czoło. Pociągnęła mnie na dół. Założyłyśmy buty oraz bluzy. Torby wzięte i już szłyśmy w stronę domu Ami. Wjazd na chatę przed nagraniem płyty musi być. Toż to nasza tradycja.
- Rev co jest? Wyglądasz jakbyś widziała naszych starych podczas orgazmu.- wzdrygnęła się na samą myśl.
- Gorzej. Chyba ojciec był w nocy u mnie bo zabrał mi mój medalion ze symbolem mego pana Jashina. Więc musiałam iść do jego gabinetu za śladem ubrań. I co się okazało? Ojciec bzykał swoją asystentkę, a na dodatek powąchałam jego brudne od spermy majtki! Brrrr..- ta wyszczerzyła oczy. Dotarłyśmy do domu Ami i weszłyśmy przez balkon do jej pokoju. Obściskiwała się ze swoim chłopakiem. Shi krzyknęła a ci upadli na podłogę, odrywając się od siebie. Śmiała się a ja patrzyłam się na nią jak na jakiegoś kosmitę. Ami wkurzona ruszyła w naszą stronę. Westchnęłam.
- Ruszaj się Ami. Przecież za jakąś godzinę nagrywamy płytę.- powiedziałam, w tym samym momencie kiedy otwierała usta.- I tak, Sora może iść z nami. Cześć.- pomachałam mu. Lekko zakłopotany odmachał mi.- Idziecie? Trzeba jeszcze po Sute iść.- uśmiechnęłam się. Czekałyśmy aż się przygotują i wyszliśmy tak jak weszłyśmy tu z siostrą.
- Co tam słychać w liceum Sora?- spytałam gdy byliśmy na chodniku.
- Dobrze. Tylko te ciągłe sprawdziany.- jęknął, przez co Ami uszczypnęła go w policzek.
- Nie narzekaj. Gdybyś był na naszym miejscu to byś chciał być w szkole niż gadać z reporterami.
- Poza tym, wiecie dziewczyny że będziemy niebawem wracały do nauki, takiej w szkole.- powiedziałam czym je zaskoczyłam.
- O czym ty do jasnej cholery mówisz? Brałaś jakieś grzybki?- spytała Shi, przykładając mi dłoń do czoła.
- Nic nie brałam. Debil mi o tym mówił, nawet już to załatwił i od następnego bodajże tygodnia do szkoły wracamy.
- Że co?!- ryknęły załamane. Byliśmy już przed domem Amy i ujrzałyśmy ją wychodzącą. Pomachała do nas z uśmiechem.
- Cześć Sora!- krzyknęła mu do ucha.
- Cześć Ama…. Kobieto chcesz aby mi uszy poszły się jebać?
- Od jebania masz naszą Ami. Czemu nie przyjechałyście limuzyną?- spytała pokazując na czarny pojazd, który na nas czekał.
- A nie można przejść się do ciebie. Pamiętaj, że ruch to zdrowie.- wybrnęłam karcąc ją palcem. Zaśmiała się i ruszyliśmy całą piątką do limuzyny. Tam oczywiście się śmialiśmy i takie tam….
[ Hidan ]
- Kiedy będzie ta jebana 12! Chce mieć to za sobą i iść złożyć hołd Jashinowi!
- Zamknij ryj, un. My mamy na 14 nagrywanie a nie na 12 dupku.
- Ty blondi nie podskakuj. Jashin wie lepiej.
- Pierdol się un.
- To propozycja, panienko?- spytałem, zrzucając mu dłonie przez szyję.
- Spierdalaj un.- wyswobodził się z moich objęć.
- Nagato a nie dało by się tego przełożyć?- łasica się go spytał.
- No właśnie! Niech Konan zrobi Yahiko laskę i po sprawie.- stwierdziłem opierając się o ścianę.
- Hidan zapominasz się.- stwierdził posyłając mi mordercze spojrzenie, na co tylko wyszczerzyłem zęby.
- No weź. Zrobisz nam przyjemność, jeśli wcześniej zaczniemy. Poza tym Jashin nie może długo czekać.
- A ty znowu z tym bogiem un. Weź się uspokój bo to wkurwia un.
- Tak samo jak twoje un.- zaświergotałem mu do ucha.
- Co?! Zaraz cię wysadzę!- machnąłem tylko ręką.
- Ruszajcie się ciołki. Mamy za chwilę to nagrywanie.- Uzumaki powiedział, zbierając kurtkę.
- No mówiłem, że Konan to załatwi.- uśmiechnąłem się. Wyszliśmy z poczekalni i ruszyliśmy w stronę pomieszczenia do nagrywania. Lecz wpadliśmy na jakąś czwórkę dziewczyn z chłopakiem.
- No kurwa nie! Za jakie grzechy!- krzyknęła jakaś dziewczyna z pasemkami.
- Też nie skaczę z radości un.
- Blondi znasz ją?- spytałem.
- Nie kurwa. To moja tania dziwka un deklu.
- Ile bierze?
- To moja kuzynka debilu un.- zrobił facepalma.
- Można wiedzieć co wy tu robicie? Bo jest nasza kolej na nagrywanie.- powiedziała dziewczyna z pomarańczowymi oczami. Zerknąłem na blondynę i widziałem, iż chyba wpadła mu w oko.
- Nie. Teraz nasza kolej, wiec idźcie płakać w piaskownicy.- łasica je „grzecznie” pożegnał z czego się zaśmiałem.
- Przykro mi, lecz to wy pójdziecie się bawić w piaskownicy. Mój bóg nie może czekać.
- A ty siostra znowu wyskakujesz z tym twoim bogiem.
- Zamknij się! Jashin to wszystko widzi i słyszy.
- Uspokójcie się!- krzyknął obiekt obecnego stawania fiuta Deidary.
[ Ama ]
- Zaraz powinno wszystko się wyjaśnić.- jak na zawołanie przyszedł nasz menadżer.- Możesz ich menadżerowi wytłumaczyć, że jest nasza rezerwacja na nagrywanie.
- Nie. Macie nagrywanie na 14.
- Co?! Posłuchaj mnie! Nie po to kazałam ci złożyć tę pieprzoną rezerwację miesiąc temu, aby teraz się dowiadywać iż oni będą mieli nasz czas!
- Ama…. Nie powinnaś się denerwować.- Reven położyła mi dłoń na ramieniu, lecz ją strzepnęłam.
- Jebać to. Jeśli wyląduje w trumnie to będzie jego i tylko jego wina!
- Ama!- karcący ton Shi mnie uciszył, ona nie należy do ludzi poważnych. Nagle dostrzegliśmy małą grupkę osób a z nimi idącego Yahiko. Skoro ten dupek nie potrafi niczego zrobić to go zwolnimy i zatrudnimy kogoś innego. Ruszyłam w jego stronę i wiem, że nie ładnie to przerywać, lecz musimy coś sobie ustalić.
- Przepraszam Yahiko.
- O jezu! To Akatsuki!- krzyknęły jakieś dwie dziewczyny i pobiegły w ich stronę.
- Itachi?
- Obito? Co ty tu robisz stary?- czarnowłosy chłopak w goglach ruszył w ich stronę.
- Przepraszam Ama, lecz dzisiejsze nagranie zostanie odwołane.
- A ich?
- Też.
- To co Yahiko? Pokażesz nam jak wygląda studio?- spojrzałam na kobietę o dość pokaźnym biuście.
- Oczywiście pani Tsunade. Ale chyba będzie tamtych odciągnąć.
- To nie będzie trudne.
[ Anna ]
Przyglądałam się matce, jak zawsze nie wychylając się. Słuchawki miałam już naszykowane, więc kiedy zaczynała otwierać usta wsadziłam je sobie do uszu i czekałam aż skończy. Jak zawsze to podziałało. Poczułam na sobie spojrzenie każdego, przez co oblałam się rumieńcem. Co ona im powiedziała?
- Anna co zaśpiewasz?- spytał Obito. Patrzyłam na niego i na wszystkich z wielkim zdziwieniem.
- J..ja..n..nie…wiem…- szukałam dłonią ściany lub klamki, lecz na nic takiego nie natrafiłam. Cofałam się aż nie wyjebałam się na ziemię. Do moich uszu doszedł śmiech. Niezdarnie się podniosłam a każdy mi się przyglądał z przerażeniem. Nawet dziewczyny, które oderwały swoje spojrzenia od chłopaków z Akatsuki.
- Ann. Twój bark.- rzekła Temari. Dotknęłam go i od razu tego pożałowałam.
- G..gdzie…jest…ła..zienka?- zapytałam. Jąkanie to u mnie normalka. Niejaki Yahiko podszedł do mnie i mnie do niej zaprowadził. Tam zacisnęłam zęby i z całych sił przestawiłam sobie bark. O mało nie krzyknęłam na całe gardło. Po moich oczach poleciały łzy, poczułam w ustach smak krwi. Świetnie przegryzłam sobie wargę, no po prosty bosko! Czemu to musi spotykać zawsze mnie? Podeszłam do zlewu i przemyłam sobie zimną wodą twarz. Zerknęłam na swoje odbicie w lustrze i się zasmuciłam. Czemu muszę być sobą?! Czemu nie mogę być kimś innym?! Szukałam w kieszeni swoich gum, które były lekami. Wyjęłam i zaczęłam je żuć. Nic nie robiąc ze sobą opuściłam pomieszczenie. Na szczęście nikogo nie było a drogę pamiętałam. Dotarłam do nich i ruszyliśmy, oczywiście każdy się mnie pytał czy wszystko dobrze, jednak spotkali się z ciszą z mej strony. Było omówienie wszystkiego co mijaliśmy, ja wszystko zapamiętywałam a pod koniec wycieczki weszliśmy do studia nagraniowego.
- Anna jak było powiedziane musisz nam coś zaśpiewać.
- N..nie…
- No weź.- zostałam tam wepchana przez Obito. Założył mi słuchawki i kazał wybrać jakąś piosenkę. Tylko, że ja nie wiedziałam jaką.
- Hey laski.- nagle jakaś karta wypadła z mojego notesu. Chwyciłam ją. Był tam napisany numer telefonu, niejakiej Rozalii Katsumi.
[ Reven ]
Wstałam i ujrzałam bałagan przez otwarte drzwi na korytarzu. Zapewne Shi znowu, kogoś sobie przyprowadziła. Czasami nie mogę uwierzyć iż jesteśmy siostrami. Rodziców w domu na szczęście nie ma, więc nie będę musiała się za nią tłumaczyć. Zerknęłam przelotnie na zegarek. Była dziesiąta. Czyli tak za dwie godziny będzie nagrywanie płyty. Przeciągnęłam się niczym kot, w łóżku. Usiadłam, pozwalając zwisać swoim nogą na ziemię. Poprawiłam włosy z oczu i udałam się do łazienki. Zerknęłam na swoje odbicie, mimowolnie pukając się w czoło. Sięgnęłam po szczotkę, rozczesując swoje kłaki. Standardowy warkocz i przeszłam do dalszych czynności. Gdy byłam już odświeżona, trzeba było się ubrać. Złapałam za pierwsze lepsze spodnie oraz bluzkę z kotem. No co? Kotki są przecież słodkie, nie to co moja siostra. Po ubraniu się zaczęłam szukać swojego cennego wisiorka. Przeczesałam cały pokój lecz nigdzie go nie znalazłam. Złapałam się za głowę i co ja teraz zrobię? Przecież bez niego nie będę mogła wejść do świątyni Jashina! Myśl, myśl, myśl.
- Dlaczego miałam otwarte drzwi?- spytałam siebie na głos, tak gadam do siebie i co związku z tym? Przyjrzałam się dokładniej ubraniom, podnosząc się z ziemi. Ruszyłam ich tropem i dotarłam do gabinetu ojca. Czyżby się odważyła tam wejść i przelecieć faceta? Ostrożnie uchyliłam drzwi i ujrzałam ojca! Z jego asystentką! Zakryłam usta dłonią. Nagle ujrzałam swój wisiorek. Co za pech! Po cichu wśliznęłam się do pomieszczenia, zaczęłam się czołgać w jego stronę. Poczułam pod nosem zapach…bodajże spermy?! Gwałtownie podniosłam głowę z gaci ojca! Chciało mi się krzyczeć, lecz jakoś się uspokoiłam. Najważniejszy był teraz medalion. Wyciągnęłam rękę, chwytając go. Podniosłam się jak najszybciej z podłogi, wybiegając na placach z gabinetu. Zamknęłam drzwi, odreagowując to co mnie tam spotkało. Udałam się znowu do łazienki, odkazić twarz jak i symbol Jashina. Wreszcie poszłam obudzić Shi. Zapukałam i o mój Jashinie otrzymałam odpowiedź. Otworzyły się drzwi a w nich stała już ubrana Shi.
- Robimy postępy.- zaśmiałam się. Ta puknęła mnie w czoło. Pociągnęła mnie na dół. Założyłyśmy buty oraz bluzy. Torby wzięte i już szłyśmy w stronę domu Ami. Wjazd na chatę przed nagraniem płyty musi być. Toż to nasza tradycja.
- Rev co jest? Wyglądasz jakbyś widziała naszych starych podczas orgazmu.- wzdrygnęła się na samą myśl.
- Gorzej. Chyba ojciec był w nocy u mnie bo zabrał mi mój medalion ze symbolem mego pana Jashina. Więc musiałam iść do jego gabinetu za śladem ubrań. I co się okazało? Ojciec bzykał swoją asystentkę, a na dodatek powąchałam jego brudne od spermy majtki! Brrrr..- ta wyszczerzyła oczy. Dotarłyśmy do domu Ami i weszłyśmy przez balkon do jej pokoju. Obściskiwała się ze swoim chłopakiem. Shi krzyknęła a ci upadli na podłogę, odrywając się od siebie. Śmiała się a ja patrzyłam się na nią jak na jakiegoś kosmitę. Ami wkurzona ruszyła w naszą stronę. Westchnęłam.
- Ruszaj się Ami. Przecież za jakąś godzinę nagrywamy płytę.- powiedziałam, w tym samym momencie kiedy otwierała usta.- I tak, Sora może iść z nami. Cześć.- pomachałam mu. Lekko zakłopotany odmachał mi.- Idziecie? Trzeba jeszcze po Sute iść.- uśmiechnęłam się. Czekałyśmy aż się przygotują i wyszliśmy tak jak weszłyśmy tu z siostrą.
- Co tam słychać w liceum Sora?- spytałam gdy byliśmy na chodniku.
- Dobrze. Tylko te ciągłe sprawdziany.- jęknął, przez co Ami uszczypnęła go w policzek.
- Nie narzekaj. Gdybyś był na naszym miejscu to byś chciał być w szkole niż gadać z reporterami.
- Poza tym, wiecie dziewczyny że będziemy niebawem wracały do nauki, takiej w szkole.- powiedziałam czym je zaskoczyłam.
- O czym ty do jasnej cholery mówisz? Brałaś jakieś grzybki?- spytała Shi, przykładając mi dłoń do czoła.
- Nic nie brałam. Debil mi o tym mówił, nawet już to załatwił i od następnego bodajże tygodnia do szkoły wracamy.
- Że co?!- ryknęły załamane. Byliśmy już przed domem Amy i ujrzałyśmy ją wychodzącą. Pomachała do nas z uśmiechem.
- Cześć Sora!- krzyknęła mu do ucha.
- Cześć Ama…. Kobieto chcesz aby mi uszy poszły się jebać?
- Od jebania masz naszą Ami. Czemu nie przyjechałyście limuzyną?- spytała pokazując na czarny pojazd, który na nas czekał.
- A nie można przejść się do ciebie. Pamiętaj, że ruch to zdrowie.- wybrnęłam karcąc ją palcem. Zaśmiała się i ruszyliśmy całą piątką do limuzyny. Tam oczywiście się śmialiśmy i takie tam….
[ Hidan ]
- Kiedy będzie ta jebana 12! Chce mieć to za sobą i iść złożyć hołd Jashinowi!
- Zamknij ryj, un. My mamy na 14 nagrywanie a nie na 12 dupku.
- Ty blondi nie podskakuj. Jashin wie lepiej.
- Pierdol się un.
- To propozycja, panienko?- spytałem, zrzucając mu dłonie przez szyję.
- Spierdalaj un.- wyswobodził się z moich objęć.
- Nagato a nie dało by się tego przełożyć?- łasica się go spytał.
- No właśnie! Niech Konan zrobi Yahiko laskę i po sprawie.- stwierdziłem opierając się o ścianę.
- Hidan zapominasz się.- stwierdził posyłając mi mordercze spojrzenie, na co tylko wyszczerzyłem zęby.
- No weź. Zrobisz nam przyjemność, jeśli wcześniej zaczniemy. Poza tym Jashin nie może długo czekać.
- A ty znowu z tym bogiem un. Weź się uspokój bo to wkurwia un.
- Tak samo jak twoje un.- zaświergotałem mu do ucha.
- Co?! Zaraz cię wysadzę!- machnąłem tylko ręką.
- Ruszajcie się ciołki. Mamy za chwilę to nagrywanie.- Uzumaki powiedział, zbierając kurtkę.
- No mówiłem, że Konan to załatwi.- uśmiechnąłem się. Wyszliśmy z poczekalni i ruszyliśmy w stronę pomieszczenia do nagrywania. Lecz wpadliśmy na jakąś czwórkę dziewczyn z chłopakiem.
- No kurwa nie! Za jakie grzechy!- krzyknęła jakaś dziewczyna z pasemkami.
- Też nie skaczę z radości un.
- Blondi znasz ją?- spytałem.
- Nie kurwa. To moja tania dziwka un deklu.
- Ile bierze?
- To moja kuzynka debilu un.- zrobił facepalma.
- Można wiedzieć co wy tu robicie? Bo jest nasza kolej na nagrywanie.- powiedziała dziewczyna z pomarańczowymi oczami. Zerknąłem na blondynę i widziałem, iż chyba wpadła mu w oko.
- Nie. Teraz nasza kolej, wiec idźcie płakać w piaskownicy.- łasica je „grzecznie” pożegnał z czego się zaśmiałem.
- Przykro mi, lecz to wy pójdziecie się bawić w piaskownicy. Mój bóg nie może czekać.
- A ty siostra znowu wyskakujesz z tym twoim bogiem.
- Zamknij się! Jashin to wszystko widzi i słyszy.
- Uspokójcie się!- krzyknął obiekt obecnego stawania fiuta Deidary.
[ Ama ]
- Zaraz powinno wszystko się wyjaśnić.- jak na zawołanie przyszedł nasz menadżer.- Możesz ich menadżerowi wytłumaczyć, że jest nasza rezerwacja na nagrywanie.
- Nie. Macie nagrywanie na 14.
- Co?! Posłuchaj mnie! Nie po to kazałam ci złożyć tę pieprzoną rezerwację miesiąc temu, aby teraz się dowiadywać iż oni będą mieli nasz czas!
- Ama…. Nie powinnaś się denerwować.- Reven położyła mi dłoń na ramieniu, lecz ją strzepnęłam.
- Jebać to. Jeśli wyląduje w trumnie to będzie jego i tylko jego wina!
- Ama!- karcący ton Shi mnie uciszył, ona nie należy do ludzi poważnych. Nagle dostrzegliśmy małą grupkę osób a z nimi idącego Yahiko. Skoro ten dupek nie potrafi niczego zrobić to go zwolnimy i zatrudnimy kogoś innego. Ruszyłam w jego stronę i wiem, że nie ładnie to przerywać, lecz musimy coś sobie ustalić.
- Przepraszam Yahiko.
- O jezu! To Akatsuki!- krzyknęły jakieś dwie dziewczyny i pobiegły w ich stronę.
- Itachi?
- Obito? Co ty tu robisz stary?- czarnowłosy chłopak w goglach ruszył w ich stronę.
- Przepraszam Ama, lecz dzisiejsze nagranie zostanie odwołane.
- A ich?
- Też.
- To co Yahiko? Pokażesz nam jak wygląda studio?- spojrzałam na kobietę o dość pokaźnym biuście.
- Oczywiście pani Tsunade. Ale chyba będzie tamtych odciągnąć.
- To nie będzie trudne.
[ Anna ]
Przyglądałam się matce, jak zawsze nie wychylając się. Słuchawki miałam już naszykowane, więc kiedy zaczynała otwierać usta wsadziłam je sobie do uszu i czekałam aż skończy. Jak zawsze to podziałało. Poczułam na sobie spojrzenie każdego, przez co oblałam się rumieńcem. Co ona im powiedziała?
- Anna co zaśpiewasz?- spytał Obito. Patrzyłam na niego i na wszystkich z wielkim zdziwieniem.
- J..ja..n..nie…wiem…- szukałam dłonią ściany lub klamki, lecz na nic takiego nie natrafiłam. Cofałam się aż nie wyjebałam się na ziemię. Do moich uszu doszedł śmiech. Niezdarnie się podniosłam a każdy mi się przyglądał z przerażeniem. Nawet dziewczyny, które oderwały swoje spojrzenia od chłopaków z Akatsuki.
- Ann. Twój bark.- rzekła Temari. Dotknęłam go i od razu tego pożałowałam.
- G..gdzie…jest…ła..zienka?- zapytałam. Jąkanie to u mnie normalka. Niejaki Yahiko podszedł do mnie i mnie do niej zaprowadził. Tam zacisnęłam zęby i z całych sił przestawiłam sobie bark. O mało nie krzyknęłam na całe gardło. Po moich oczach poleciały łzy, poczułam w ustach smak krwi. Świetnie przegryzłam sobie wargę, no po prosty bosko! Czemu to musi spotykać zawsze mnie? Podeszłam do zlewu i przemyłam sobie zimną wodą twarz. Zerknęłam na swoje odbicie w lustrze i się zasmuciłam. Czemu muszę być sobą?! Czemu nie mogę być kimś innym?! Szukałam w kieszeni swoich gum, które były lekami. Wyjęłam i zaczęłam je żuć. Nic nie robiąc ze sobą opuściłam pomieszczenie. Na szczęście nikogo nie było a drogę pamiętałam. Dotarłam do nich i ruszyliśmy, oczywiście każdy się mnie pytał czy wszystko dobrze, jednak spotkali się z ciszą z mej strony. Było omówienie wszystkiego co mijaliśmy, ja wszystko zapamiętywałam a pod koniec wycieczki weszliśmy do studia nagraniowego.
- Anna jak było powiedziane musisz nam coś zaśpiewać.
- N..nie…
- No weź.- zostałam tam wepchana przez Obito. Założył mi słuchawki i kazał wybrać jakąś piosenkę. Tylko, że ja nie wiedziałam jaką.
***
Witam was moi mili. Mam nadzieje, że notka wam przypadła do gustu. Oczywiście liszę na wasze komentarze z opinią
Witam was moi mili. Mam nadzieje, że notka wam przypadła do gustu. Oczywiście liszę na wasze komentarze z opinią
5 sty 2014
Luz Bluz
Myślisz iż wiesz, jakie to uczucie. Czekasz na to co nieuniknione. Słychać krzyki twoich fanów. Uśmiechasz się, zerkając na przyjaciółki. Odwzajemniają uśmiech i wychodzicie. Krzyki wrastają a twoje serce bije coraz szybciej. Chwytasz swój mikrofon, Reven i Shi chwytają swoje gitary a Ami siedzi przy perkusji. Shi rozpoczyna koncert. Delikatne granie na gitarze nakładają nastrój a ty mocniej ściskasz mikrofon. Ostatni wdech i patrzysz na fanów.
- Watashi wa anatatowatashi ga otagai no tame ni tsukura rete iru koto o shitte, watashi no kokoro wa shimo bede wanai koto o shitte iru. Shikashi, kore no unmei wa watashitachi ga deatta... Watashi wa anatatowatashi ga otagai no tame ni tsukura rete iru koto o shitte, watashi no kokoro wa shimo bede wanai koto o shitte iru. Shikashi, kore no unmei wa watashitachi ga deatta... o nozonde iru Watashi no kokoro wa mainichi utsu. Tada anata o mitasu tame ni! Watashi ga aishiteirukara, sore wa sudeni hoshī to watashitachiha otagai ni gappei shi... Daremoga, koreha shinjitsude wanai koto o oshietekureru. Sono ai wa, orokamono no tamedearu. Soredewa, karera wa machigatte iru koto o karera ni shimeshite mimashou.... Mainichi watashi wa tsuneni anata no koto o kangaete imasu. Kono sekaide wa dare mo sore ga nandearu kade wa nai ndakara, ai ga nandearu kada! Shikashi, osoraku, wareware wa ninshiki shite iru mono ni narimasu... Anata no tame ni subete no kono haiiro no sekai wa,-iro ni nari! Watashi no kokoro wa mainichi utsu... Mainichi... Hitobito wa anata no jikan o muda ni shite iru.... Tada gabunomi suru ni wa... Soshite, anata... To watashi... Kono zentai no jikan... Watashitachiha, ijō o kaiage... Kore dake... Nani ga aidearu... Watashi no kokoro wa mainichi utsu ... Watashi wa sudeni jūbun ni iu! Damare! Watashi wa watashi ga shitte iru ka shitte iru! Soshite, anata wa shinaide kudasai! Anata wa uso o ikite iru. Itsuwari. Satsujin-chū. Soshite, watashi wa betsu no sekai ni sunde iru! Anata to..... Watashi no tenshi wa, watashi wa manzoku shite iru... Watashi wa rikai shi, watashi wa ai o mitsuketanode! Watashi no kokoro wa mainichi utsu REF! Tada anata o mitasu tame ni! Watashi ga aishiteirukara, sore wa sudeni hoshī to watashitachiha otagai ni gappei shi... Daremoga, koreha shinjitsude wanai koto o oshietekureru. Sono ai wa, orokamono no tamedearu. Soredewa, karera wa machigatte iru to, sorera o hyōji shite mimashou. Anatatowatashi. Ai ga sanka shimashita. Wareware wa, kono sekai zentai o shūsei suru koto ga dekimasu!- kończysz przeciągając ostatnią głoskę. Tłum szaleje a wy szykujecie się do następnej piosenki….
~*~
[ Ama ]
Wreszcie ukłoniłyśmy się i zeszłyśmy ze sceny, słysząc za sobą brawa. Przetarłam dłonią czoło.
- Dobra robota Am.
- Dzięki Shi. Idealnie się zgrałyście laski.
- No wiemy.- uśmiechnęły się przybijając ze sobą żółwiki.
- Koniec pogaduszek moje drogie! Idziecie podpisywać płyty i plakaty.- nasz menadżer. Kompletny palant.
- A już myślałam, że wezmę i napije się pepsi.- z żalem jęknęła Ami. Ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Udało mi się chwycić cztery puszki pepsi, które z trudem trzymałam. Kopnęłam Shi w dupę aby mi pomogła. Wzięła dla siebie i Reven a ja rzuciłam Ami. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk dlaczego tak mocno ją kopnęłam a ja jej jedynie całusa puściłam, jednocześnie mrugając zalotnie. Rozbawiłam tym Ami i Reven. Zajęłyśmy miejsca przy stole z płytami i plakatami. Krzyki naszych fanów przybrały na silę, a ich kroki były głośniejsze od krzyków. Ustawili się w niezgrabnej kolejce, czekając aż ich przepuszczą. Uśmiechnęłam się przypominając jak ja na koncercie kuzyna czekałam w takiej kolejce. Ujrzałam wyciągniętą w moją stronę małą rączkę. Ujrzałam małą dziewczynkę na wózku inwalidzkim. Ścisnęło mnie w sercu, lecz uśmiechnęłam się do niej promieniście, sięgając po płytę.
- Dla kogo dedykacja?
- Dla Yami.- machnęłam podpis oraz dedykację markerem na pudełku. Podałam jej płytę.- Czy…mogę zrobić sobie z wami…zdjęcie?- wyjąkała. Spojrzałam na dziewczyny po czym podniosłam się z krzesełka.
- Jasne. Ruszcie te ciężkie zadki laski.- uśmiechnęłam się w ich stronie złośliwie, obrywając po głowie, czym wywołałyśmy śmiech u fanów. Ustawiłyśmy się po bokach fioletowo-włosej. Zrobiłyśmy śmieszne miny, a bodajże jej mama nam cyknęła fotkę. Ami sięgnęła po plakat, na którym każda z nas się podpisała i dałyśmy go jej. Na koniec nas przytuliła i pocałowała w policzki. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc jej oddalający się wózek. Potem powróciłyśmy do dalszego podpisywania….
[ Sasori ]
Patrzyłem jak chłopaki się szykują. Ja już dawno miałem to z głowy. Hidan nakładał ten swój ohydny żel do włosów.
- Gościu to tylko zwykły wywiad un.
- Ale przecież panna Hidan musi bosko wyglądać, dla swojego przyszłego męża.- Itachi zaćwierkotał tak słodko, że zaczęliśmy się śmiać. Oczywiście nie wliczając Nagato i Hidana.
- Sasori no danna ile jeszcze zostało czasu un?
- A na zegarek nie możesz ciołku spojrzeć?
- No mogę, ale mi się nie chce un.- wyszczerzył te swoje żeby, doprowadzając mnie do nerwicy, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Nagle do pomieszczenia weszła nasza menadżerka, Konan. Kiwnęła jedynie głową a my ruszyliśmy zza nią. Chciałem mieć to za sobą i powrócić do robienia swoich marionetek. To mnie uspokajało. Zatrzymała się i kazała nam wejść za jakieś drzwi. Weszliśmy i doznaliśmy szoku….
[ Ami ]
Byłyśmy za kulisami. Kazano nam tu czekać. Reven i Shi zawzięcie się kłóciły a ja patrzyłam na Am. Siedziała z opuszczoną głową i poruszała ustami. Podeszłam do niej.
- Co się stało?- dotknęłam jej kolana a ta na mnie od razu spojrzała.
- Chłopak mnie rzucił, a do tego dowiedziałam się, że jest u mnie podejrzewana astma. I nie mogę się denerwować.
- No to twój były nie ma już jutro jaj. Shi z chęcią go wykastruje albo Reven da go swemu Jashinowi.- uśmiechnęła się z czego byłam zadowolona. Podniosłyśmy się i podeszłyśmy poskromić kłótnię bliźniaczek. Nagle drzwi się otworzyły, więc wszystkie zerknęłyśmy w tamtą stronę i doznałyśmy szoku, a ja do tego jeszcze odrazę. Ama złapała mnie za nadgarstek, w tym samym momencie co chciałam się rzucić na pewnego blondyna.
- Zabije cię!- warknęłam w jego stronę.
- Zamknij się nic nie znacząca szmato un.- zarzucił tą swoją okropną grzywką na lewe oko. Wyrwałam się Am i ruszyłam na niego, lecz zdążyły złapać mnie bliźniaczki. Spojrzałam na nie groźnie i warknęłam.
- Uspokój się Ami. Załatwisz go po wszystkim.- wyszeptała mi Shi do ucha z uśmiechem. Spojrzałam na nią zdziwiona, lecz po chwili uśmiechnęłam się szatańsko i wyprostowałam. Nagle zostałyśmy pociągnięte przez Ame do wyjścia z kulis. Ale oni też ruszyli tam gdzie my. Starałam się opanować, dla Am. Nie chciałam aby coś się jej stało. Weszliśmy i zaatakowały nas blaski fleszy. Opanowany i idealny uśmiech był na naszych ustach. Usiadłyśmy, ja przy wyjściu z podestu, obok mnie Shi, potem Reven a Ama obok jakiegoś fioletookiego chłopaka. Patrzyłam się przed siebie, mając na twarzy sztuczny uśmiech.
- Ama, powiedz nam jaki cel miał ten dzisiejszy koncert.- spojrzałam na nią. Perfekcyjny uśmiech i położenie brody na dłoni.
- Celem tego koncertu była pomoc. Jak zawsze, praktycznie na tym koncercie byli nasi niepełnosprawni fani, za co ich podziwiam. Nie ważne, iż coś im dolega lub brakuje jakieś części ciała, przyszli tu aby nas wysłuchać. Może jesteśmy dla nich idolami, ale to oni są dla nas idolami i bohaterami.- zakończyła poprawiając kosmyk włosów.
- Shi, wiemy że uwielbiasz imprezować, powiedz nam co cię do tego skusiło.
- Chcecie wiedzieć?- zaśmiała się delikatnie.- To jest niestety mój osobisty sekret i nie mogę go wam zdradzić.- zerknęła na nich po czym zaśmiała się melodyjnie.
- Ami, czy to prawda, że jesteś spokrewniona z obecnym tu Deidarą z Akatsuki?- spojrzałam na tego debila, mówiąc.
- Tak.- niemal warknęłam, za co oberwałam w udo od Shi.
- Jakie są wasze relacje?
- Takie sobie.
- Takie sobie un.- powiedzieliśmy jednocześnie przez co zacisnęłam dłonie w pięści. Ama się podniosła, chciała coś najwidoczniej powiedzieć, lecz zamiast tego złapała za obrus, pociągnęła za niego upadając na ziemie. Szybko się przy niej znalazłyśmy.
- Ama!- krzyknęłam dając jej z liścia. Reven mnie odsunęła, zajmując moje miejsce. Przyłożyła głowę do jej klatki piersiowej. Po kilku sekundach się wyprostowała, spoglądając na nas.
- Oddycha, ale jej oddech słabnie.
- Astma.- powiedziałam. Te na mnie spojrzały. Nie mogłam usłyszeć co do mnie mówią, przez chaos jaki panował.
- Bierzemy ją i do szpitala!- krzyknęła Shi, biorąc Am wraz z Reven. Szłam przed nimi, odpychając reporterów, którzy zadawali milion pytań na sekundę. Znalazłyśmy się za kulisami, pierwsze co zrobiłam to zabrałam nasze rzeczy. I po chwili biegłyśmy do auta…
[ Ama ]
Obudziłam się, a na moje oczy weszło ostre światło. Zakryłam odruchowo oczy dłonią, sycząc.
- Obudziłaś się!- usłyszałam znajomy głos, nie do końca ostry.
- Reven? Co…. Co się stało?- podparłam się na dłoniach, siadając.
- Ostrożnie. Zemdlałaś podczas udzielania wywiadu. Czemu nie powiedziałaś, że jesteś chora na astmę?!
- Bo dopiero dziś się dowiedziałam. Gdzie dziewczyny?
- Poszły się napić kawy.- starałam się uśmiechnąć, lecz to mi nie wyszło, jedynie rozbawiłam Reven, która mi zdjęcie zrobiła. Przekręciłam oczami, śmiejąc się z samej siebie. Oparłam się wygodniej o poduszkę. Chciałam to wszystko przemyśleć.
- Rev podasz mi mój notes, proszę.- ta uśmiechnęła się, podając proszoną rzecz. Otworzyłam na jutrzejszym dniu. Nagrywanie płyty u Yahiko. A potem cały dzień wolny. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Będę mogła popisać piosenki, jeśli będę mieć natchnienie oraz sobie pośpię.
- Co cię tak rozbawiło, Ama?
- Nic. Jutro mamy tylko nagrywanie płyty u Yahiko, a potem luz bluz.
- No to mnie cieszy.
****
Witam was moi drodzy. Wreszcie pierwsza notka, mam nadzieje, że wam przypadnie do gustu. Liczę na wasze komentarze
- Watashi wa anatatowatashi ga otagai no tame ni tsukura rete iru koto o shitte, watashi no kokoro wa shimo bede wanai koto o shitte iru. Shikashi, kore no unmei wa watashitachi ga deatta... Watashi wa anatatowatashi ga otagai no tame ni tsukura rete iru koto o shitte, watashi no kokoro wa shimo bede wanai koto o shitte iru. Shikashi, kore no unmei wa watashitachi ga deatta... o nozonde iru Watashi no kokoro wa mainichi utsu. Tada anata o mitasu tame ni! Watashi ga aishiteirukara, sore wa sudeni hoshī to watashitachiha otagai ni gappei shi... Daremoga, koreha shinjitsude wanai koto o oshietekureru. Sono ai wa, orokamono no tamedearu. Soredewa, karera wa machigatte iru koto o karera ni shimeshite mimashou.... Mainichi watashi wa tsuneni anata no koto o kangaete imasu. Kono sekaide wa dare mo sore ga nandearu kade wa nai ndakara, ai ga nandearu kada! Shikashi, osoraku, wareware wa ninshiki shite iru mono ni narimasu... Anata no tame ni subete no kono haiiro no sekai wa,-iro ni nari! Watashi no kokoro wa mainichi utsu... Mainichi... Hitobito wa anata no jikan o muda ni shite iru.... Tada gabunomi suru ni wa... Soshite, anata... To watashi... Kono zentai no jikan... Watashitachiha, ijō o kaiage... Kore dake... Nani ga aidearu... Watashi no kokoro wa mainichi utsu ... Watashi wa sudeni jūbun ni iu! Damare! Watashi wa watashi ga shitte iru ka shitte iru! Soshite, anata wa shinaide kudasai! Anata wa uso o ikite iru. Itsuwari. Satsujin-chū. Soshite, watashi wa betsu no sekai ni sunde iru! Anata to..... Watashi no tenshi wa, watashi wa manzoku shite iru... Watashi wa rikai shi, watashi wa ai o mitsuketanode! Watashi no kokoro wa mainichi utsu REF! Tada anata o mitasu tame ni! Watashi ga aishiteirukara, sore wa sudeni hoshī to watashitachiha otagai ni gappei shi... Daremoga, koreha shinjitsude wanai koto o oshietekureru. Sono ai wa, orokamono no tamedearu. Soredewa, karera wa machigatte iru to, sorera o hyōji shite mimashou. Anatatowatashi. Ai ga sanka shimashita. Wareware wa, kono sekai zentai o shūsei suru koto ga dekimasu!- kończysz przeciągając ostatnią głoskę. Tłum szaleje a wy szykujecie się do następnej piosenki….
~*~
[ Ama ]
Wreszcie ukłoniłyśmy się i zeszłyśmy ze sceny, słysząc za sobą brawa. Przetarłam dłonią czoło.
- Dobra robota Am.
- Dzięki Shi. Idealnie się zgrałyście laski.
- No wiemy.- uśmiechnęły się przybijając ze sobą żółwiki.
- Koniec pogaduszek moje drogie! Idziecie podpisywać płyty i plakaty.- nasz menadżer. Kompletny palant.
- A już myślałam, że wezmę i napije się pepsi.- z żalem jęknęła Ami. Ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Udało mi się chwycić cztery puszki pepsi, które z trudem trzymałam. Kopnęłam Shi w dupę aby mi pomogła. Wzięła dla siebie i Reven a ja rzuciłam Ami. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk dlaczego tak mocno ją kopnęłam a ja jej jedynie całusa puściłam, jednocześnie mrugając zalotnie. Rozbawiłam tym Ami i Reven. Zajęłyśmy miejsca przy stole z płytami i plakatami. Krzyki naszych fanów przybrały na silę, a ich kroki były głośniejsze od krzyków. Ustawili się w niezgrabnej kolejce, czekając aż ich przepuszczą. Uśmiechnęłam się przypominając jak ja na koncercie kuzyna czekałam w takiej kolejce. Ujrzałam wyciągniętą w moją stronę małą rączkę. Ujrzałam małą dziewczynkę na wózku inwalidzkim. Ścisnęło mnie w sercu, lecz uśmiechnęłam się do niej promieniście, sięgając po płytę.
- Dla kogo dedykacja?
- Dla Yami.- machnęłam podpis oraz dedykację markerem na pudełku. Podałam jej płytę.- Czy…mogę zrobić sobie z wami…zdjęcie?- wyjąkała. Spojrzałam na dziewczyny po czym podniosłam się z krzesełka.
- Jasne. Ruszcie te ciężkie zadki laski.- uśmiechnęłam się w ich stronie złośliwie, obrywając po głowie, czym wywołałyśmy śmiech u fanów. Ustawiłyśmy się po bokach fioletowo-włosej. Zrobiłyśmy śmieszne miny, a bodajże jej mama nam cyknęła fotkę. Ami sięgnęła po plakat, na którym każda z nas się podpisała i dałyśmy go jej. Na koniec nas przytuliła i pocałowała w policzki. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc jej oddalający się wózek. Potem powróciłyśmy do dalszego podpisywania….
[ Sasori ]
Patrzyłem jak chłopaki się szykują. Ja już dawno miałem to z głowy. Hidan nakładał ten swój ohydny żel do włosów.
- Gościu to tylko zwykły wywiad un.
- Ale przecież panna Hidan musi bosko wyglądać, dla swojego przyszłego męża.- Itachi zaćwierkotał tak słodko, że zaczęliśmy się śmiać. Oczywiście nie wliczając Nagato i Hidana.
- Sasori no danna ile jeszcze zostało czasu un?
- A na zegarek nie możesz ciołku spojrzeć?
- No mogę, ale mi się nie chce un.- wyszczerzył te swoje żeby, doprowadzając mnie do nerwicy, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Nagle do pomieszczenia weszła nasza menadżerka, Konan. Kiwnęła jedynie głową a my ruszyliśmy zza nią. Chciałem mieć to za sobą i powrócić do robienia swoich marionetek. To mnie uspokajało. Zatrzymała się i kazała nam wejść za jakieś drzwi. Weszliśmy i doznaliśmy szoku….
[ Ami ]
Byłyśmy za kulisami. Kazano nam tu czekać. Reven i Shi zawzięcie się kłóciły a ja patrzyłam na Am. Siedziała z opuszczoną głową i poruszała ustami. Podeszłam do niej.
- Co się stało?- dotknęłam jej kolana a ta na mnie od razu spojrzała.
- Chłopak mnie rzucił, a do tego dowiedziałam się, że jest u mnie podejrzewana astma. I nie mogę się denerwować.
- No to twój były nie ma już jutro jaj. Shi z chęcią go wykastruje albo Reven da go swemu Jashinowi.- uśmiechnęła się z czego byłam zadowolona. Podniosłyśmy się i podeszłyśmy poskromić kłótnię bliźniaczek. Nagle drzwi się otworzyły, więc wszystkie zerknęłyśmy w tamtą stronę i doznałyśmy szoku, a ja do tego jeszcze odrazę. Ama złapała mnie za nadgarstek, w tym samym momencie co chciałam się rzucić na pewnego blondyna.
- Zabije cię!- warknęłam w jego stronę.
- Zamknij się nic nie znacząca szmato un.- zarzucił tą swoją okropną grzywką na lewe oko. Wyrwałam się Am i ruszyłam na niego, lecz zdążyły złapać mnie bliźniaczki. Spojrzałam na nie groźnie i warknęłam.
- Uspokój się Ami. Załatwisz go po wszystkim.- wyszeptała mi Shi do ucha z uśmiechem. Spojrzałam na nią zdziwiona, lecz po chwili uśmiechnęłam się szatańsko i wyprostowałam. Nagle zostałyśmy pociągnięte przez Ame do wyjścia z kulis. Ale oni też ruszyli tam gdzie my. Starałam się opanować, dla Am. Nie chciałam aby coś się jej stało. Weszliśmy i zaatakowały nas blaski fleszy. Opanowany i idealny uśmiech był na naszych ustach. Usiadłyśmy, ja przy wyjściu z podestu, obok mnie Shi, potem Reven a Ama obok jakiegoś fioletookiego chłopaka. Patrzyłam się przed siebie, mając na twarzy sztuczny uśmiech.
- Ama, powiedz nam jaki cel miał ten dzisiejszy koncert.- spojrzałam na nią. Perfekcyjny uśmiech i położenie brody na dłoni.
- Celem tego koncertu była pomoc. Jak zawsze, praktycznie na tym koncercie byli nasi niepełnosprawni fani, za co ich podziwiam. Nie ważne, iż coś im dolega lub brakuje jakieś części ciała, przyszli tu aby nas wysłuchać. Może jesteśmy dla nich idolami, ale to oni są dla nas idolami i bohaterami.- zakończyła poprawiając kosmyk włosów.
- Shi, wiemy że uwielbiasz imprezować, powiedz nam co cię do tego skusiło.
- Chcecie wiedzieć?- zaśmiała się delikatnie.- To jest niestety mój osobisty sekret i nie mogę go wam zdradzić.- zerknęła na nich po czym zaśmiała się melodyjnie.
- Ami, czy to prawda, że jesteś spokrewniona z obecnym tu Deidarą z Akatsuki?- spojrzałam na tego debila, mówiąc.
- Tak.- niemal warknęłam, za co oberwałam w udo od Shi.
- Jakie są wasze relacje?
- Takie sobie.
- Takie sobie un.- powiedzieliśmy jednocześnie przez co zacisnęłam dłonie w pięści. Ama się podniosła, chciała coś najwidoczniej powiedzieć, lecz zamiast tego złapała za obrus, pociągnęła za niego upadając na ziemie. Szybko się przy niej znalazłyśmy.
- Ama!- krzyknęłam dając jej z liścia. Reven mnie odsunęła, zajmując moje miejsce. Przyłożyła głowę do jej klatki piersiowej. Po kilku sekundach się wyprostowała, spoglądając na nas.
- Oddycha, ale jej oddech słabnie.
- Astma.- powiedziałam. Te na mnie spojrzały. Nie mogłam usłyszeć co do mnie mówią, przez chaos jaki panował.
- Bierzemy ją i do szpitala!- krzyknęła Shi, biorąc Am wraz z Reven. Szłam przed nimi, odpychając reporterów, którzy zadawali milion pytań na sekundę. Znalazłyśmy się za kulisami, pierwsze co zrobiłam to zabrałam nasze rzeczy. I po chwili biegłyśmy do auta…
[ Ama ]
Obudziłam się, a na moje oczy weszło ostre światło. Zakryłam odruchowo oczy dłonią, sycząc.
- Obudziłaś się!- usłyszałam znajomy głos, nie do końca ostry.
- Reven? Co…. Co się stało?- podparłam się na dłoniach, siadając.
- Ostrożnie. Zemdlałaś podczas udzielania wywiadu. Czemu nie powiedziałaś, że jesteś chora na astmę?!
- Bo dopiero dziś się dowiedziałam. Gdzie dziewczyny?
- Poszły się napić kawy.- starałam się uśmiechnąć, lecz to mi nie wyszło, jedynie rozbawiłam Reven, która mi zdjęcie zrobiła. Przekręciłam oczami, śmiejąc się z samej siebie. Oparłam się wygodniej o poduszkę. Chciałam to wszystko przemyśleć.
- Rev podasz mi mój notes, proszę.- ta uśmiechnęła się, podając proszoną rzecz. Otworzyłam na jutrzejszym dniu. Nagrywanie płyty u Yahiko. A potem cały dzień wolny. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Będę mogła popisać piosenki, jeśli będę mieć natchnienie oraz sobie pośpię.
- Co cię tak rozbawiło, Ama?
- Nic. Jutro mamy tylko nagrywanie płyty u Yahiko, a potem luz bluz.
- No to mnie cieszy.
****
Witam was moi drodzy. Wreszcie pierwsza notka, mam nadzieje, że wam przypadnie do gustu. Liczę na wasze komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)