[ Nagato ]
Do moich uszu dotarł nieznośny dźwięk budzika. Ledwo
uchyliłem powieki i szukałem telefonu, by wyłączyć ten wkurwiający jazgot
drżącego się Hidana. Przysięgam iż mu wpierdolę, lecz nie teraz. Teraz jedyne o
czym marzę to ja i moja poduszka. Znów zamknąłem swe powieki, kiedy po raz
drugi słyszałem piskliwy głos Hidana i to bardzo wyraźnie. Gwałtownie się
podniosłem i uderzyłem o coś głową.
- Kurwa…. Hidan wytłumacz mi co robisz u mnie o…- zerknąłem na telefon.- dziewiątej w sobotę?
- Deklu wstawaj! Dzisiaj mamy gdzieś iść z Konan. Ponoć to ważne czy coś.
- I dlatego… ty po mnie przyszedłeś?- przetarłem swoje oczy. Wyszedłem spod kołdry, byłem w samych bokserkach.< a na twoim torsie była moja szminka…- dop. autorki> Zniknąłem w łazience, wraz z telefonem.
- Tylko nie spryskaj telefonu!- krzyknął a ja miałem wielką ochotę mu przypierdolić. Poranna toaleta nie zajęła mi dużo czasu, tak jak w przypadku Hidana czy Deidary. Wyszedłem ubrany i ujrzałem leżącego na moim łóżku stalowłosego. Westchnąłem podchodząc do niego i kopiąc w piszczel. Syknął z bólu.
- Rudzielcu, kurwa nie musiałeś tak mocno…
- Radze ci uważać na słowa Hidan. Bo twój Jashin ci nie pomoże.
- Dobra, dobra młody. Widzę iż jesteś gotowy w takim razie teraz idziemy po blondyneczkę!- krzyknął uradowany.
- Chwila, stop. Ty mnie kurwa pierwszego obudziłeś?!- podniosłem głos, co było u mnie rzadkością. Ten wyszczerzył te swoje pojebane zęby.- Zrób tak jeszcze raz a nie będzie miło.
- Dobra dzieciaku. A teraz chodź.- niechętnie ruszyłem zza tym imbecylem. Zachowywał się jak małpa, ponieważ zamiast skorzystać z drzwi wyszedł oknem. Zrobiłem facepalma i ruszyłem schodami na dół. W kuchni ujrzałem gosposię Esmeraldę. Uśmiechnąłem się do niej. Co odwzajemniła. Była ze mną odkąd byłem mały.
- Wcześnie dziś wstałeś chłopcze.- usłyszałem delikatny włoski akcent.
- Jak widać.- ziewnąłem z czego zachichotała. Podała mi kanapkę z serem, sałatą i pomidorem, kawę i gratkę. Do kuchni wszedł Hidan, akurat wtedy kiedy miałem w ustach sporawy kęs posiłku. Chwycił mnie za ramię i wyciągnął z pomieszczenia. Zabrał mi kanapkę i kazał ubrać. Pokazałem mu jedynie środkowy palec, niestety brzuch domagał się odzyskania kanapki. Pośpiesznie założyłem buty, pochwyciłem skurzaną kurtkę i zabrałem kanapkę. Był początek marca, a mimo to słońce wychodziło śmiało zza chmur. Trajkotał o jakiś kobietach, czego nie słuchałem. Prowadził mnie do domu Deidary. Jak się później okazało byli tam pozostali i czekali tylko na nas. Dowiedziałem się iż musimy napisać jakąś piosenkę z okazji zbliżającego się dnia kobiet. Opadłem na łóżko. I tylko dlatego mnie obudzili? Przecież to można załatwić nawet jutro! Albo w poniedziałek po szkole! Ale nie, oni jak mają czas to muszą mi na złość zrobić. Debile jebane.
- A właśnie. Nagato jedziesz do tego teatru?
- Tak Itachi. A co?
- Czyli nasza trójka jedzie un.- Deidara poprawił swoją grzywkę. No i się zaczęło. Ten z Hidanem zaczęli skakać sobie do gardeł, Itachi gadał przez telefon a Sasori robił marionetki. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek……. Byliśmy w studiu nagraniowym. Piosenkę napisałem a z chłopakami wymyśleliśmy brzmienie. Teraz ustawiałem struny a Hidan przyglądał się jakieś pracownicy. Po chwili zaczęliśmy.
- Betsu no nemurenuyoru Anata no koto o kangae, kangaete. Anata no genkina koe ga watashi no kokoronouchi no merodī no yō ni kikoemasu. Watashi wa kanojo o ushinaitakunai, watashi wa kanojo o ushinau sasemasen. ... kono kankaku wa, watashitachi no uchi ni,-ai, shinkō o mezame saseru. Kono shin'nen wa, anata ga yori yoi hi o kakunin suru koto ga dekimasu. Anatanoegao, kono jumon. Sore wa watashi ga nozomu subetedesu. Anata wa, anata ga aisa retaidesu... Soreha-bidesu. Kore wa anata no hidearu. Sonohi watashi wa naniyori mo, anata ga kazoete iru. Kono Ni~Tsu wa saitendesu. Sono chōdo anata to sugosu... wa anata ga torinokosatsu shika nakatta to omoimasu. Sore wa hontōde wanai. Watashi wa anata ni bara o ataeruga, tada no barade wanaideshou. Massugu watashi no kokoro kara no bara. Watashinojinsei no sureddo ni kakoma re.... Nakanaide, naite wa ikenai.- zakończyliśmy śpiewać z Sasorim....
- Kurwa…. Hidan wytłumacz mi co robisz u mnie o…- zerknąłem na telefon.- dziewiątej w sobotę?
- Deklu wstawaj! Dzisiaj mamy gdzieś iść z Konan. Ponoć to ważne czy coś.
- I dlatego… ty po mnie przyszedłeś?- przetarłem swoje oczy. Wyszedłem spod kołdry, byłem w samych bokserkach.< a na twoim torsie była moja szminka…- dop. autorki> Zniknąłem w łazience, wraz z telefonem.
- Tylko nie spryskaj telefonu!- krzyknął a ja miałem wielką ochotę mu przypierdolić. Poranna toaleta nie zajęła mi dużo czasu, tak jak w przypadku Hidana czy Deidary. Wyszedłem ubrany i ujrzałem leżącego na moim łóżku stalowłosego. Westchnąłem podchodząc do niego i kopiąc w piszczel. Syknął z bólu.
- Rudzielcu, kurwa nie musiałeś tak mocno…
- Radze ci uważać na słowa Hidan. Bo twój Jashin ci nie pomoże.
- Dobra, dobra młody. Widzę iż jesteś gotowy w takim razie teraz idziemy po blondyneczkę!- krzyknął uradowany.
- Chwila, stop. Ty mnie kurwa pierwszego obudziłeś?!- podniosłem głos, co było u mnie rzadkością. Ten wyszczerzył te swoje pojebane zęby.- Zrób tak jeszcze raz a nie będzie miło.
- Dobra dzieciaku. A teraz chodź.- niechętnie ruszyłem zza tym imbecylem. Zachowywał się jak małpa, ponieważ zamiast skorzystać z drzwi wyszedł oknem. Zrobiłem facepalma i ruszyłem schodami na dół. W kuchni ujrzałem gosposię Esmeraldę. Uśmiechnąłem się do niej. Co odwzajemniła. Była ze mną odkąd byłem mały.
- Wcześnie dziś wstałeś chłopcze.- usłyszałem delikatny włoski akcent.
- Jak widać.- ziewnąłem z czego zachichotała. Podała mi kanapkę z serem, sałatą i pomidorem, kawę i gratkę. Do kuchni wszedł Hidan, akurat wtedy kiedy miałem w ustach sporawy kęs posiłku. Chwycił mnie za ramię i wyciągnął z pomieszczenia. Zabrał mi kanapkę i kazał ubrać. Pokazałem mu jedynie środkowy palec, niestety brzuch domagał się odzyskania kanapki. Pośpiesznie założyłem buty, pochwyciłem skurzaną kurtkę i zabrałem kanapkę. Był początek marca, a mimo to słońce wychodziło śmiało zza chmur. Trajkotał o jakiś kobietach, czego nie słuchałem. Prowadził mnie do domu Deidary. Jak się później okazało byli tam pozostali i czekali tylko na nas. Dowiedziałem się iż musimy napisać jakąś piosenkę z okazji zbliżającego się dnia kobiet. Opadłem na łóżko. I tylko dlatego mnie obudzili? Przecież to można załatwić nawet jutro! Albo w poniedziałek po szkole! Ale nie, oni jak mają czas to muszą mi na złość zrobić. Debile jebane.
- A właśnie. Nagato jedziesz do tego teatru?
- Tak Itachi. A co?
- Czyli nasza trójka jedzie un.- Deidara poprawił swoją grzywkę. No i się zaczęło. Ten z Hidanem zaczęli skakać sobie do gardeł, Itachi gadał przez telefon a Sasori robił marionetki. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek……. Byliśmy w studiu nagraniowym. Piosenkę napisałem a z chłopakami wymyśleliśmy brzmienie. Teraz ustawiałem struny a Hidan przyglądał się jakieś pracownicy. Po chwili zaczęliśmy.
- Betsu no nemurenuyoru Anata no koto o kangae, kangaete. Anata no genkina koe ga watashi no kokoronouchi no merodī no yō ni kikoemasu. Watashi wa kanojo o ushinaitakunai, watashi wa kanojo o ushinau sasemasen. ... kono kankaku wa, watashitachi no uchi ni,-ai, shinkō o mezame saseru. Kono shin'nen wa, anata ga yori yoi hi o kakunin suru koto ga dekimasu. Anatanoegao, kono jumon. Sore wa watashi ga nozomu subetedesu. Anata wa, anata ga aisa retaidesu... Soreha-bidesu. Kore wa anata no hidearu. Sonohi watashi wa naniyori mo, anata ga kazoete iru. Kono Ni~Tsu wa saitendesu. Sono chōdo anata to sugosu... wa anata ga torinokosatsu shika nakatta to omoimasu. Sore wa hontōde wanai. Watashi wa anata ni bara o ataeruga, tada no barade wanaideshou. Massugu watashi no kokoro kara no bara. Watashinojinsei no sureddo ni kakoma re.... Nakanaide, naite wa ikenai.- zakończyliśmy śpiewać z Sasorim....
*_*
Pozwalam na ukatrupienie mnie, za tak krótką notkę. Gomen! Lecz obiecuje następna będzie dłuższa i szybko mam nadzieje się pojawi. A teraz tak dedykację składam wszystkim kobietą z okazji tego przepięknego i naszego święta. Serdeczne życzenia z okazji urodzin składam Rani Hatake a z okazji imieni Edzii. A to taki bonus tłumaczenie piosenki.
Kolejna nieprzespana noc
Przez myśli, myśli o tobie.
Twój radosny głos niczym melodia rozbrzmiewa w mym sercu.
Nie chce jej stracić, nie pozwolę jej stracić....
Ref. To uczucie budzi w nas, to miłość, to wiara. Ta wiara pozwala widzieć lepsze dni. Twój uśmiech, ten czar. To wszystko czego chce. Ty za to chcesz być kochana...
Jest pewien dzień. Tak to twój dzień.
Dzień kiedy tylko ty się liczysz, bardziej niż wszystko inne.
To dzień, to święto. Które spędzę tylko z tobą...
Ref. Myślisz iż tylko ty zostałaś pominięta. To nieprawda. Dam ci jedną róże, ale nie byle jaką różę. Róże wprost z mego serca. Otoczona nicią mego życia....
Nie płacz, proszę nie płacz.
Świat nie jest wart twych łez. Tylko uśmiech. Uśmiech jaśniejszy niż tysiąc gwiazd na niebie. Oświetlający mrok życia. Prowadzisz mnie przez całe życie, teraz przez ten jeden dzień pozwól siebie zaprowadzić do krainy miłości.....
" Nakanaide, naite wa ikenai.- zakończyliśmy śpiewać z Sasorim...."- moja twarz była coś na wzór tego → ♥_♥
OdpowiedzUsuńPamiętasz kiedy nam obiecywałaś, że notki będą dłuższe i będzie więcej Akumy? Coś nie dotrzymałaś słowa xP
No właśnie! Napisałaś, że tylko coś poprawisz i wstawiasz. To sobie myślę O, będzie długo i ciekawie . No i nie jest długo :<< Tylko dowiedziałam się jak Nagato wstaje.
Wgl, czemu tylko Ama śpiewa? XD A reszta? :d Dobra, uznajmy, że tego nie było xP
Pozdrawiam ;>